Carrington Tori - Greckie wesele - Trzy wesela 02, Książki - Literatura piękna, nowe

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
TORI CARRINGTON
Greckie wesele
cykl: Trzy wesela
I Do, Don’t I
That’s Amore!
Prolog (Kelly Leslie)
Åš
luby powinny by
ć
prawnie zabronione. Tak pewnego poranka
zadecydowała Daisy O’Reilly. Pewnego koszmarnego poranka, cho
ć
było to na
wiosn
Ä™
i w dodatku w niedziel
Ä™
.
Zabroni
ć
wszystkiego, od białej, dro
Ŝ
szej od samochodu sukni
pocz
Ä…
wszy, a
Ŝ
po czarny smoking, w którym co drugi pan młody wygl
Ä…
da jak
kelner. Precz z całym tym upiornym rytuałem, który dr
Ä™
czy Bogu ducha
winnych ludzi i jest gorszy od inkwizycji. Koniec z tortur
Ä…
za ciasnych pantofli,
ckliw
Ä…
muzyk
Ä…
, sztucznymi u
Å›
miechami i przysi
Ä™
gami, które tak łatwo jest
złama
ć
.
Cały ten
Å›
lubny cyrk to tylko i wył
Ä…
cznie studnia bez dna, w której nie
do
ść
,
Ŝ
e topi si
Ä™
pieni
Ä…
dze, to jeszcze i marzenia.
Niestety, w tej wła
Å›
nie studni Daisy w pewnym sensie tkwiła na stałe,
poniewa
Ŝ
razem z kuzynk
Ä…
prowadziła firm
Ä™
internetow
Ä…
, która dostarczała
artykuły
Å›
lubno-weselne. Biznes si
Ä™
kr
Ä™
cił, pieni
Ä…
dze do studni wpływały
szerokim strumieniem. Daisy naprawd
Ä™
nie miała najmniejszego powodu,
Ŝ
eby
kl
ąć
na dojn
Ä…
krow
Ä™
, dzi
Ä™
ki której nie chodziła goła, miała co
je
ść
i dach nad
głow
Ä…
.
Mo
Ŝ
e i nie powinna kl
ąć
. A wi
Ä™
c przestanie, na pewno, ale dopiero w
przyszłym miesi
Ä…
cu. Nie teraz, kiedy jest w dołku, bo wła
Å›
nie porzucił j
Ä…
kolejny facet.
– Jeszcze nie zadzwonił?
Poderwała głow
Ä™
. W drzwiach pokoju, zawalonego towarem
przeznaczonym do wysyłki, stała Trudy, kuzynka i współwła
Å›
cicielka
znamienitej firmy domeafavor.com.
– Kto?
– Jak to kto? Nie udawaj, Daisy, doskonale wiesz, o kogo mi chodzi. O
Dana Kretynka. Ten głupek zmienił u
Å›
miechni
Ä™
tego, szcz
ęś
liwego kwiatuszka,
jakim była
Å›
adekwatnie do swego imienia*
[*Daisy (ang.) – stokrotka. (Przyp. tłum.)]
, w
melancholijn
Ä…
, nienawidz
Ä…
c
Ä…
romansów feministk
Ä™
o nazistowskich
inklinacjach.
Daisy w odpowiedzi chrz
Ä…
kn
Ä™
ła tylko i kontynuowała wkładanie do
kartonu hawajskich wie
Å„
ców
Å›
lubnych. Nie z kwiatów, lecz z cukierków.
Ciekawe, czy hawajskie panny młode nakładaj
Ä…
sobie co
Å›
takiego na głow
Ä™
,
rezygnuj
Ä…
c z welonów, a zamiast sukien przywdziewaj
Ä…
spódniczki hula z
trawy. Je
Å›
li tak, to na pewno wychodzi im to taniej, o wygodzie nawet ju
Ŝ
nie
wspominaj
Ä…
c.
– Tak ci si
Ä™
tylko wydaje, Trudy.
Trudy wprawdzie nie podj
Ä™
ła dyskusji, za to postanowiła poda
ć
Daisy
pomocn
Ä…
dło
Å„
. Rzuciła torebk
Ä™
na zawalone biurko i chwyciła ta
Å›
m
Ä™
.
– Czyli nie zadzwonił? Nie szkodzi. Mała strata.
– Tak. Miałam szcz
ęś
cie – wymamrotała Daisy, wkładaj
Ä…
c do kartonu
faktur
Ä™
.
– O nie, kochana. Wcale nie miała
Å›
i nie masz. A wiesz, dlaczego? Bo
wybierasz samych palantów, dlatego koniec zawsze jest
Ŝ
ałosny. Ciekawa
jestem, kiedy to w ko
Å„
cu do ciebie dotrze.
– A... dzi
Ä™
kuj
Ä™
, Trudy. Rzeczywi
Å›
cie umiesz pocieszy
ć
człowieka.
Zamkn
Ä™
ła karton i przytrzymała, kiedy Trudy oklejała go ta
Å›
m
Ä…
,
naturalnie nie przerywaj
Ä…
c wym
Ä…
drzania si
Ä™
:
– Nie obra
ź
si
Ä™
, Daisy, ale zupełnie nie rozumiem, dlaczego taka ładna i
inteligentna dziewczyna jak ty umawia si
Ä™
tylko z debilami albo ze zwykłymi
podrywaczami. Jakby
Å›
sama si
Ä™
prosiła,
Ŝ
eby złama
ć
ci serce.
Daisy milczała, niemile zaskoczona,
Ŝ
e kuzynka zdecydowała si
Ä™
tak
gł
Ä™
boko zajrze
ć
jej do duszy. Stanowczo zbyt gł
Ä™
boko, czyli tam, gdzie
ukrywaj
Ä…
si
Ä™
te wszystkie najgorsze problemy, które przesłaniaj
Ä…
blask sło
Å„
ca i
lazur nieba, w ogóle z
Ŝ
ycia czyni
Ä…
całkiem niemił
Ä…
imprez
Ä™
. Bo problem istniał,
oczywi
Å›
cie. Trudno było temu zaprzeczy
ć
. Przecie
Ŝ
sama Daisy nie raz i nie
dwa, zwykle w ciemno
Å›
ciach nocy sp
Ä™
dzanej solo, próbowała stworzy
ć
co
Å›
w
rodzaju listy swoich niebywałych zalet, które teoretycznie powinny przyci
Ä…
gn
ąć
do niej, nawet je
Å›
li nie kogo
Å›
całkiem super, to cho
ć
by normalnego faceta.
Niestety, ta lista była
Ŝ
enuj
Ä…
co krótka i w rezultacie Daisy zgadzała si
Ä™
na
randk
Ä™
z nast
Ä™
pnym Danem Kretynkiem czy Carlem GÅ‚upkiem, powtarzaj
Ä…
c
sobie w duchu,
Ŝ
e nie ma co si
Ä™
Å‚udzi
ć
.
Å›
aden facet na poziomie nie zainteresuje
si
Ä™
takim nieszcz
Ä™
snym kacz
Ä…
tkiem. Chyba
Ŝ
e ot tak, z nudów, na bardzo
krótko.
Jedna przesyłka gotowa, kolej na nast
Ä™
pn
Ä…
. Drugi karton pełen gad
Ŝ
etów
dla jakiej
Å›
szcz
ęś
liwej pary, która gdzie
Å›
tam w Ameryce szykowała si
Ä™
do
Å›
lubu. Ten niewielki karton zapełniły malutkie oczka z metalu, czyli amuleciki,
które miały chroni
ć
od uroku, a mówi
Ä…
c precyzyjniej, odwraca
ć
złe spojrzenia.
Dla Daisy Å‚
Ä…
czenie radosnego dnia
Å›
lubu ze złymi spojrzeniami wydawało si
Ä™
troch
Ä™
bez sensu. Chocia
Ŝ
mo
Ŝ
e nie do ko
Å„
ca, bo czyje
Å›
spojrzenie mogło by
ć
nieprzychylne. Cho
ć
by przyszłej te
Å›
ciowej...
Metalowe oczka były jednak niczym w porównaniu z zawarto
Å›
ci
Ä…
trzeciego pudła, któr
Ä…
stanowiły migdały. Po prostu migdały. A raczej nie po
prostu, bo były to migdały w lukrze, do tego twarde jak kamyki. Podczas próby
zgryzienia jednego z nich Daisy wypadła plomba.
Kiedy ko
Å„
czyły okleja
ć
ta
Å›
m
Ä…
trzecie pudło, Trudy ponownie zabrała
głos:
– Powiedz, czy istnieje szansa,
Ŝ
e w ko
Å„
cu dasz si
Ä™
namówi
ć
na randk
Ä™
z
jakim
Å›
facetem na poziomie?
Daisy si
Ä™
gn
Ä™
Å‚a po stosik pocztowych nalepek, wyplutych przed chwil
Ä…
przez drukark
Ä™
.
– Taka sama, jak na znalezienie takiego wła
Å›
nie faceta. Czyli zerowa, bo
odnosz
Ä™
wra
Ŝ
enie,
Ŝ
e ten gatunek dawno ju
Ŝ
wymarł. Przetrwały same bubki,
tacy, co
to nosz
Ä…
z sob
Ä…
lusterko,
Ŝ
eby sprawdzi
ć
, czy fryzurka w porz
Ä…
dku. I
ta
Å›
m
Ä™
miernicz
Ä…
,
Ŝ
eby zmierzy
ć
swego...
– Hm!
GÅ‚o
Å›
ne chrz
Ä…
kni
Ä™
cie zamkn
Ä™
ło Daisy usta i zmusiło do szybkiego
spojrzenia w tył, poniewa
Ŝ
d
ź
wi
Ä™
k ten na pewno nie wyszedł z gardła kuzynki.
Było to chrz
Ä…
kni
Ä™
cie zdecydowanie rodzaju m
Ä™
skiego.
Facet w drzwiach wygl
Ä…
dał super i był cały w br
Ä…
zach. Włosy – br
Ä…
z
jasny, oczy – br
Ä…
z błyszcz
Ä…
cy, uniform – br
Ä…
z bardzo dobrze znany, nosili go
bowiem pracownicy współpracuj
Ä…
cej z Daisy firmy kurierskiej.
Czyli nowy kurier, bo twarz nieznana. O matko! Ciekawe, czy słyszał jej
głupi
Ä…
uwag
Ä™
, a po drugie ciekawe, jaki kolor ma teraz jej twarz. Czerwona jak
czerwony cukierek czy jeszcze na etapie ró
Ŝ
owo
Å›
ci waty cukrowej?
– A wi
Ä™
c... Dzie
Å„
dobry!
– Dzie
Å„
dobry! – przywitał j
Ä…
grzecznie, ale oczy mu si
Ä™
Å›
miały. Czyli
słyszał, niestety, czego niezbitym dowodem był dalszy ci
Ä…
g jego wypowiedzi: –
A tak na marginesie, to nigdy nie nosz
Ä™
z sob
Ä…
lusterka. Ta
Å›
m
Ä™
miernicz
Ä…
owszem, słu
Ŝ
y mi do mierzenia przesyłek.
Trudy parskn
Ä™
Å‚a,
Å›
miechem oczywi
Å›
cie, ale na krótko, bo ju
Ŝ
stała w
progu, ju
Ŝ
startowała do biegu.
– Przepraszam, ale mam co
Å›
pilnego do zrobienia. – Gdyby obłuda
fruwała, Trudy byłaby jaskółk
Ä…
.
Daisy odprowadziła j
Ä…
ponurym wzrokiem. Co
Å›
pilnego do zrobienia...
Si
Ä…
dzie sobie w biurze i b
Ä™
dzie chichota
ć
,
Ŝ
e jej ukochana kuzynka i
wspólniczka zrobiła z siebie idiotk
Ä™
przed takim
Å›
wietnym facetem.
Åš
wietny facet si
Ä™
przedstawił.
– Jestem Neil.
Neil... Hm... A dalej jak? Neil Neandertalczyk? Jak si
Ä™
ma pecha, to si
Ä™
go po prostu ma. Neandertalczycy, kretynki, głupki – tylko tacy faceci
zagadywali do Daisy O’Reilly. Ci normalni nie.
Ej, Wyluzuj, dziewczyno! Po co z góry uprzedza
ć
si
Ä™
do faceta, który
zjawił si
Ä™
tu zaledwie przed sekund
Ä…
? Mo
Ŝ
e wcale nie jest taki zły? O wła
Å›
nie.
Å›
aden Neandertalczyk, tylko Neil Wcale Nie Taki ZÅ‚y.
Nie. Głupota z tym wyluzowaniem. Lepiej spławi
ć
faceta od razu. Serce
złamane raz na miesi
Ä…
c to wystarczaj
Ä…
ca norma.
– Mo
Ŝ
esz wierzy
ć
albo nie, ale od czasu do czasu nazywaj
Ä…
mnie równym
go
Å›
ciem – powiedział Neil. – Podobno jestem nawet sympatyczny. Ci
ęŜ
ko
pracuj
Ä™
i jestem... wolny!
Tu nast
Ä…
pił u
Å›
miech. O matko! Ale
Ŝ
on ma dołeczki! Autentyczne
dołeczki w obu policzkach, dołeczki, w których po prostu mo
Ŝ
na si
Ä™
zatraci
ć
.
Poza tym... Poza tym on powiedział to takim tonem! Wr
Ä™
cz...
zach
Ä™
caj
Ä…
co.
– A wi
Ä™
c jak? – spytał – Chcesz dalej trwa
ć
w prze
Å›
wiadczeniu,
Ŝ
e
normalnych facetów nie ma? Tak samo jak na przykład elfów? A mo
Ŝ
e
pogadamy sobie chwil
Ä™
? Powiesz mi, jak si
Ä™
nazywasz?
– Niestety, jestem bardzo zaj
Ä™
ta – powiedziała, staraj
Ä…
c si
Ä™
usilnie, by
zabrzmiało to jak najbardziej oschle i urz
Ä™
dowo. Spojrzenie, naturalnie,
skierowane w bok, bo gdyby jeszcze raz spojrzała w jego stron
Ä™
,
prawdopodobnie zacz
Ä™
Å‚aby si
Ä™
gapi
ć
jak sroka w gnat, czyli w br
Ä…
zowe
k
Ä™
dziorki wij
Ä…
ce si
Ä™
słodziutko za uszami. W drobniusie
Å„
kie zmarszczki koło
oczu, kiedy si
Ä™
u
Å›
miechał. O wspaniałych, m
Ä™
skich po
Å›
ladkach w głupich
br
Ä…
zowych szortach nawet ju
Ŝ
nie wspominaj
Ä…
c.
– W porz
Ä…
dku. – W jego głosie słycha
ć
było rozczarowanie, ale urazy
chyba nie. – Wi
Ä™
c co masz dla mnie?
– Ja... Aha... Trzy przesyłki.
– Mo
Ŝ
na zabra
ć
?
Skin
Ä™
ła głow
Ä…
i natychmiast u
Å›
wiadomiła sobie,
Ŝ
e nie. Wcale nie,
przecie
Ŝ
nalepki trzymała w r
Ä™
ku. Przykucn
Ä™
ła i szybko je ponaklejała.
– Gotowe – powiedziała. – Mo
Ŝ
na zabiera
ć
. Neil O Twarzy Prawie
Idealnej, nie przestaj
Ä…
c si
Ä™
u
Å›
miecha
ć
, wykr
Ä™
cił swoim małym wózkiem i
ustawił na nim pudła.
– Mo
Ŝ
e nast
Ä™
pnym razem, kiedy tu b
Ä™
d
Ä™
, przełamiesz si
Ä™
– rzucił przez
rami
Ä™
, ruszaj
Ä…
c do drzwi. – Powiesz mi, jak masz na imi
Ä™
. Bardzo chciałbym to
usłysze
ć
.
Wyszedł, zostawiaj
Ä…
c j
Ä…
sam
Ä…
. Nie, nie sam
Ä…
, bo z lekkim zawrotem
głowy.
– Daisy – szepn
Ä™
Å‚a, zdaj
Ä…
c sobie doskonale spraw
Ä™
,
Ŝ
e Neil ju
Ŝ
jej nie
słyszy. – Nazywam si
Ä™
Daisy.
Powiedział,
Ŝ
e chciałby to usłysze
ć
. Jakie to romantyczne...
Å›
aden głupi
podryw. Prosił o danie mu szansy udowodnienia,
Ŝ
e normalni, sympatyczni
faceci istniej
Ä…
, a tak si
Ä™
składa,
Ŝ
e on jest jednym z nich.
Niestety ona, speszona faktem,
Ŝ
e przypadkiem usłyszał, jej zło
Å›
liwy
komentarz, chciała pozby
ć
si
Ä™
go jak najpr
Ä™
dzej. Mówi
Ä…
c precyzyjniej, kogo
chciała si
Ä™
pozby
ć
jak najpr
Ä™
dzej? Ano faceta, który najzwyczajniej w
Å›
wiecie
był dla niej miły.
Tak. Neil Miły. A ona – Daisy Głupia Rozkojarzona Idiotka. Nabzdyczyła
si
Ä™
, a teraz wiele by dała,
Ŝ
eby Neil Od Dawna Wyczekiwany po prostu jeszcze
tu był.
Po
Å›
pieszyła si
Ä™
. Po prostu – nie pomy
Å›
lała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natro.keep.pl
  • Copyright © 2016 Lisbeth Salander nienawidzi mężczyzn, którzy nienawidzÄ… kobiet.
    Design: Solitaire