Carr Susanna - Niech patrzą i gadają(2), harlequin
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Susanna CarrNiech patrzą i gadająErotyczny dziennikROZDZIAŁ PIERWSZYSydney Tate przysięgła sobie,żejuż nigdy nie zgodzi się na coś podobnego. Zniechęcona przekreśliłanapisane dopiero zdanie. Po co przyjęła zakład? Czy naprawdę sądziła,żepotrafi sfabrykować intymne zwie-rzenia? Westchnęła i wróciła do pisania.„Klatka piersiowa zaczęła mi się rytmicznie poruszać, gdy dotknął moich piersi. Miał ciepłą i szorstkądłoń. Na pewno czuł przyspieszone bicie mojego serca. Potem...".Przerwała pisanie, uniosła długopis, potarła czoło i popatrzyła przeciągle na brulion w linie. Notatniki,w których jako dziennikarka zapisywała ważne myśli I cytaty, kupowała w hurtowych wręcz ilościach. Zwyklesłowa bez wysiłku przychodziły jej do głowy. Jednak zawsze opisywała fakty - tu natomiast chodziło o fikcję iudowodnienie,żeda się stworzyć wiarygodne wyznania erotyczne. Wszystko dlatego,żenie wierzyła wprawdziwość innego wydanego w formie książki dziennika.Gdy bibliotekarka Isabel Bennett zaproponowała, by w ramach dyskusyjnego klubu książki przeczytać„Sekretny dziennik anonimowej wiktoriańskiej damy", Sydney ją poparła. Co prawda czytywała zupełnie innerzeczy, lecz zainteresował ją ten bestsellerświetniesprzedający się w całym kraju. To znaczy wszędzie zwyjątkiem małego rolniczego miasteczka Seedling, w stanie Waszyngton, gdzie został zakazany w miejskiejbibliotece i jedynej księgarni - z powodu treści erotycznych.Isabel kupiła książkę online i stała się ona jej ulubioną lekturą. Sydney powinna siedzieć cicho, zamiastkwestionować autentyczność dziennika. Laura Dawson, najmłodsza i najbardziej nietuzinkowa członkini klubu,uważała,żelektura jest spoko, choć „scen" mogłoby być więcej. Natomiast Sydney nie mogła się powstrzymać,by nie wypunktować niespójności w opisanej historii.Nieprawdopodobne,żebyw tamtych czasach Hazel, kobieta samotna, podjęła ryzyko i kochała się zErnestem w miejscach publicznych, i nie została złapana. Sydney poznała to na własnej skórze.Przeżyła spektakularną klęskę związaną z potajemnym związkiem. Pół roku temu straciła chłopaka ipracę za jednym zamachem. Musiała zacząć wszystko od zera w nowym miejscu, choć udało się jej dalejwykonywać swój zawód. Co prawda nie pracowała już jako dziennikarkaśledcza,ale chyba i tak nie była do tejroboty stworzona.No dobra, skoncentruj się, w końcu piszesz zawodowo. Popatrzyła gniewnie na tekst. Historia nabierałarumieńców. Co ma się teraz zdarzyć? Czuła pustkę w głowie.Żadnegopomysłu. Zaczęła stukać długopisem owargi. Jej bohaterowie na zawsze pozostaną na etapie pieszczot. Sfrustrowana westchnęła i wydało jej się,żeodgłos ten rozniósł się echem po bibliotece, gdzie pracowała.Przekreśliła kartkę i rzuciła długopis na stół.- No dalej, przecież nie tak dawno sama to przeżyłaś. Wiesz, co powinno teraz nastąpić - mruknęła podnosem.- Niemoc twórcza?LTRPodskoczyła, słysząc głos Matthew Stone'a. Uniosła głowę i zobaczyła, jak się do niej uśmiecha. Sercejej zamarło. Tylko spokojnie, powiedziała w duchu, jednak w tym facecie było coś takiego, co wytrącało ją zrównowagi.Gdy poznała go kilka miesięcy temu, nie mogła uwierzyć,żejest on tymczasowym burmistrzem Se-edling. Młody, pełenżycia,atrakcyjny. Zawsze we flanelowej koszuli, spranych dżinsach i solidnych butach -zupełnie jakby właśnie szedł pracować do rodzinnego sadu.Szybko zrozumiała,żeubierał się tak, bo nie musiał na nikim robić wrażenia strojem. Emanowałpewnością siebie i charyzmą, co przyciągało do niego ludzi.- Cześć, Matthew. Ile usłyszałeś? - spytała, czując,żesię czerwieni.W odpowiedzi uśmiechnął się szerzej.- Piszę coś w ramach zakładu - dodała słabym głosem i spróbowała zignorować zainteresowaniemalujące się w jego brązowych oczach. - A zresztą, nieważne.- Szkoda,żenie mogę pomóc.Teraz serce Sydney waliło już z całych sił. Coś sugerował? Chyba błędnie odczytała jego słowa.Oczywiście, z chęcią przyjęłaby jego propozycję w zakresie zbierania materiału badawczego - miała nieodpartewrażenie,żejedno spotkanie zatarłoby wspomnienia o jej byłych. Doświadczenie podpowiadało,żetakcudowny pociągający facet jak Matthew nie może być nią zainteresowany.Chybażemiałby w tym jakiś cel...- To znaczy chciałem cię o coś prosić - odparł.Na dźwięk jego niskiego zachrypłego głosu poczuła mrowienie w ciele. Położył rękę na oparciu krzesłai pochylił się. Choć był tuż obok niej, chciała, by zbliżył się jeszcze bardziej, by wsłuchana w jegopieszczotliwy szept czuła jego zapach i ciepłą skórę.- Tak? - zapytała.Chciałby umówić się na randkę? Wstrzymała oddech. Od dawna nie była tak stremowana i jednocześniepodniecona. Wiedziała,żei tak by odmówiła. Nie ma mowy,żebyznówłączyćsprawy osobiste i zawodowe.Chociaż nie da się ukryć,żeMatthew ją pociągał. Nie potrafiła ignorować jego szczupłegomuskularnego ciała - emanowało ono naturalną zmysłowością i sprawiało,żeczuła się kobietą. Jednak chodziłoo coś więcej. Intrygowało ją połączenie delikatności z siłą, które go charakteryzowało. Nigdy nie podnosiłgłosu ani nie wykorzystywał swojej pozycji, by coś osiągnąć. Rządził miastem z dumą, pewnością siebie iżartobliwymbłyskiem w oku.- Matty?Na widok zbliżającej się starszej pani jego spojrzenie przygasło, a on sam się cofnął. Sydney dostrzegłana jego twarzy frustrację, a potem uprzejmy uśmiech skierowany do kobiety, w której rozpoznała Doris Brown,emerytowaną pielęgniarkę i największą plotkarkę w mieście.- Właśnie cię szukałam, Matty.Sydney pochyliła głowę i zachichotała. Nie miała pojęcia, dlaczego mieszkańcy tak się do niegozwracali. Jego szeroki tors, silne nogi i imponujący wzrost na pewno nie uzasadniały tego zdrobnienia.- Chciałabym złożyć skargę.LTR- Oczywiście, Doris. Porozmawiajmy na osobności. - Skinął głową w kierunku Sydney. - Do zobaczeniapóźniej.- Dobrze - odparła, starając się ukryć rozczarowanie, gdy Matthew szedł z panną Brown do oddalonejczęści sali.- Cześć, Sydney. - Jej przyjaciółka Laura usiadła naprzeciwko. - Co tu robisz? A, to ten fałszywydziennik. Jak ci idzie pisanie?Laura z czerwonymi włosami i w T-shircie moro nie pasowała do szacownego gmachu biblioteki.- A co ty tu robisz?- Praca na rzecz lokalnej społeczności - odparła, po czym pochyliła się i zerknęła na rękopisprzekreślony gigantycznym iksem. - Wygląda na to,żeIsabel miała rację.- To tylko szkic. - Sydney zamknęła notatnik.- Gadaj zdrowo. - Laura dostrzegła kogoś za nią i zawołała: - Hej, Isabel. Chodź, musisz to zobaczyć.Gdy Isabel szła w ich kierunku, po sali przetoczyło się pełne dezaprobaty „cii".- Co jest grane? - spytała teatralnym szeptem wpisującym się w biblioteczną ciszę.- Już prawie wygrałaś. - Laura wskazała notatnik. - Sydney ma problemy z pisaniem.- Minęły dopiero trzy dni. Chyba przeszkadza mi ten historyczny sztafaż.- To przenieś się do współczesności. - W oczach Isabel pojawił się zachwyt. - Będzie super, jak akcjęumieścisz w Seedling.- To bez znaczenia - stwierdziła Laura. - Daruj sobie, Sydney, i przyznaj,że„Sekretny dziennik" to, jakutrzymuje wydawca, zapiski odkryte przypadkowo w starej skrzyni.- Jeszcze się nie poddałam. Sprawa stała się bowiem co najmniej honorowa.Dziennik na temat zakazanego związku wart był wyzwania. Z doświadczenia Sydney wynikało,żepotajemny układ prowadzi do katastrofy i cierpienia. Tym czasem ten tak zwany dziennik sugerował,żekobieta mogła liczyć na wielką miłość tylko wtedy, gdy rezygnowała z ostrożności i pozwalała sobie naseksualne szaleństwo.A co z poczuciem straty i emocjonalnego spustoszenia? Mężczyzna dysponuje przynajmniej większąsiłą i bardziej uprzywilejowaną pozycją społeczną. Sydney musiała udowodnić,żedziennik był fałszywy.- Sydney, dlaczego tak bardzo upierasz się,żeto fikcja? - spytała Isabel, siadając obok niej.Sydney nie miała ochoty opowiadać o swoim braku rozsądku i skandalicznym romansie. Jedyną osobąktóra znała tę historię w szczegółach, była aktualna szefowa, Wendy. Zaprzyjaźniły się jeszcze na studiach igdy Sydney wpadła w tarapaty, Wendy zaproponowała jej pracę.- Wszystko kwestionujesz, Sydney, dlatego zostałaś wyrzucona z poprzedniego klubu książki -stwierdziła Laura.- To były ciekawe dyskusje. A zostałam wyrzucona, bo zakwestionowałam sposób doboru lektur.Niejasny i niedemokratyczny. Poza tym przewodnicząca uważała mnie za intrygantkę - wyjaśniła.- Postanowiłaś przypuścić masowy atak. Nie chodziło o rzetelną analizę, tylko o dobrą zabawę.- Laura, ty też wyleciałaś. Także nie podobał ci się wybór książek. A przy okazji, po co w ogólezapisałaś się do tamtego klubu?LTR- To matka umieściła moje nazwisko na liście rezerwowej, a potem uparła się,żebymdoceniławyróżnienie. Koło Czytelniczek z Seedling działa od kilkudziesięciu lat i jest prawdziwą instytucją.- Nie miałam o tym pojęcia.Jeśli chodzi o Sydney, nie kazano jej czekać. Została zaproszona zaraz po przyjeździe do miasta. Coprawda nikt jej tu nie znał tak jak Laury. Gdyby przewodnicząca klubu wiedziała co nieco o jej przeszłości, zpewnością nie otrzymałaby zaproszenia.- Myślę,żemoja mama i siostry prowadziły zakulisowe działania,żebymzostała zaproszona. Teraztegożałują.Jestem jedyną kobietą z rodziny, która znalazła się na czarnej liście Koła Czytelniczek - dodaładumnie Laura.- Na szczęście to nie jedyny klub dyskusyjny w mieście - zauważyła Isabel. - Działa tu przecież takżeKlub Książek z Czarnej Listy.- Klub Książek z Czarnej Listy? - Sydney po raz pierwszy usłyszała nazwę ich nieoficjalnej grupy czy-telniczej. - Czarna lista odnosi się do czytanych przez nas książek w rodzaju „Sekretnego dziennika" czy dofaktu,żeznalazłyśmy się na czarnej liście Koła Czytelniczek?- Do obu - odrzekła Isabel z uśmiechem.-Świetnie!W każdym razie to ja wybrałam książkę na przyszły miesiąc - rzekła Laura i z szelmowskimśmiechemdodała: - Zapewniam,żewywróci waszświatdo góry nogami.- A co z „Sekretnym dziennikiem"? - spytała Isabel.- Nie wywrócił wystarczająco twojegoświata?- Strasznie mi się podobał, a wiesz dlaczego, Isabel?- Laura oparła się nałokciachi pochyliła. - Bo miałaś odwagę zarekomendować go w KoleCzytelniczek, za co notabene zostałaś z niego wyrzucona. Dlatego zapisałam się do waszego klubu iprzeczytałam go od deski do deski.- No cóż, ich strata - stwierdziła Isabel, zupełnie jakby książka nie przysporzyła jej problemów w pracylub nie nadszarpnęła dobrej opinii. - Uwielbiam ten dziennik. Zmienił mojeżycie.- W jakim sensie? - zapytała Sydney.Ostatnio zauważyła subtelne zmiany w zachowaniu Isabel, która zawsze była uosobieniem wdzięku ielegancji. Często nosiła szyte na miarę ubrania w stonowanych kolorach. Od kilku dni zrezygnowała jednak zkardiganów i szali maskujących figurę, a zaczęła wybieraćśmielszekolory i zdecydowanie odważniejsze buty.- Czekaj, chcesz powiedzieć,żeta książka cię inspiruje?Isabel zaczerwieniła się i skinęła głową. Laura westchnęła głośno.- Ogrywasz tę scenę ze schodami, prawda?- Nic ci nie powiem - odparła Isabel, a jej policzki poczerwieniały jeszcze bardziej. - I bądź ciszej. Tobiblioteka.- Kto to jest? - wyszeptała Laura. - Szczegóły proszę.- I tak powiedziałam już za dużo.- Naprawdę ta lektura zmieniła twojeżycie?- Sydney przygryzła z niepokoju wargę. Starała się podwa-żyćwartość książki, jednak nie pomyślała,żeto może odbić się na Isabel.LTR
[ Pobierz całość w formacie PDF ]