Carla Cassidy - Prezent od losu, H Kolekcja, Harlequin Niebezpieczne Związki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Carla Cassidy
Prezent od losu
Rozdział pierwszy
Śniła mu się śmierć i zniszczenie, strzały z pis-
toletów i ludzkie trupy. I zimne, oskarżycielskie
spojrzenia zmarłych.
Seth Greene usiadł na łóżku i automatycznie
sięgnął po broń, której oczywiście nie miał przy
sobie. Serce biło mu jak oszalałe, krew uderzyła do
głowy, czuł znajomy przypływ adrenaliny.
Oprzytomniał w sekundę i uświadomił sobie, że
znajduje się w jednym z bezpieczniejszych miejsc
na świecie i że tu grożą mu tylko złe sny.
Odetchnął głęboko, wyraźnie już spokojniejszy.
Przez sięgające od podłogi do sufitu okno ze
wspaniałym widokiem na góry południowej Kali-
fornii wpadało do pokoju światło księżyca.
Seth wstał z łóżka z nadzieją, że patrząc na
cudowny krajobraz, zapomni o złym śnie i wszyst-
kim, co się z nim wiąże.
6
Carla Cassidy
W Centrum Relaksu i Odnowy Biologicznej ze
wszystkich okien można było cieszyć się widokiem
dzikiej natury, zachwycać olbrzymimi sosnami,
Oceanem Spokojnym, masywnymi szczytami gór.
Nawet luksusowe zabudowania centrum harmonij-
nie wtapiały się w ten nieskażony cywilizacją
krajobraz.
Stworzono to miejsce jako oazę spokoju i wypo-
czynku dla agentów SPEAR, on jednak, choć
przebywał tu już dwadzieścia cztery godziny, nie
uspokoił się ani nie pozbył męczącego poczucia winy.
Odszedł od okna, włożył dżinsy, grubą flanelową
koszulę i buty. Wiedział, że tej nocy już nie zaśnie,
wyszedł więc z pokoju.
Przeszedł długim, ciemnym korytarzem, aż zna-
lazł drzwi, które wyprowadziły go na duży, wyłożo-
ny płytami taras.
Wciągnął do płuc rześkie oceaniczne powietrze
z nadzieją, że rozluźni spięte mięśnie. Na próżno.
Wspomnienie oskarżających twarzy zmarłych,
prześladujące go we śnie i na jawie, ciągle sprawiało
mu ból.
Tam, skąd pochodził, jest teraz zima. Seth odrzucił
głowę do tyłu i zamknął oczy. Pokryty śniegiem
Waszyngton, z budynkami błyszczącymi od szronu,
obwieszonymi soplami, jest naprawdę piękny.
Seth spojrzał w niebo. Od dawna nie był w Wa-
szyngtonie. Od prawie dwóch lat.
Prezent od losu
7
Kiedy zamknął oczy, ujrzał staromodną willę
w Georgetown i kobietę o oczach koloru zielonego
tajemniczego lasu, z grzywą lśniących, ciemnych
włosów.
Meghan. Przypomniał sobie, jak zanurzał dłonie
w te wspaniałe włosy i namiętnie całował pełne,
słodkie wargi. Przypomniał sobie, jak się kochali.
Gwałtownie, namiętnie, nienasycenie.
Zaklął pod nosem, wsparł się rękami o kamienną
balustradę i spojrzał w rozciągającą się w dole
ciemną, groźną przepaść.
– Będziesz skakał? – odezwał się za nim niski,
męski głos.
Kiedy odwrócił się, ujrzał wpatrującego się
w niego Eastona Kirby’ego, tak zwanego Easta,
szefa centrum.
– Myślałem, że lepiej mnie znasz – mruknął.
– Nigdy się nie poddaję – dodał i znów spojrzał
w przepaść. – Skąd wiedziałeś, że tu jestem?
– Kiedy wieczorem zszedłeś na kolację, zauwa-
żyłem, że jesteś zbyt zdenerwowany, by zasnąć.
– East też stanął przy balustradzie. – Od kilku
godzin leżałem z uchem przy podłodze.
– W takiej pozycji trudno się kochać, co? – Seth
zmusił się do żartu.
East parsknął głębokim śmiechem zadowolone-
go z życia mężczyzny.
– Już ty się nie martw o nasze życie erotyczne.
8
Carla Cassidy
Zupełnie dobrze sobie radzimy, możesz być cał-
kiem spokojny.
Biorąc pod uwagę fakt, że żona Easta, Alicia,
była w piątym miesiącu ciąży, najwyraźniej rzeczy-
wiście nieźle im to szło. I w dodatku perfekcyjnie
kierowali centrum.
Przez chwilę stali obok siebie w milczeniu,
zapatrzeni w panujący dokoła mrok. Gdzieś nieda-
leko w zaroślach pohukiwały ptaki, lekka bryza
poruszała liście drzew, w oddali smętnie zawodził
kojot.
– Wszystko spieprzyłem. – Seth obrócił się
i spojrzał w oczy Easta, szukając w nich potępienia.
– Spieprzyłem i paru niezłych agentów za to
zapłaciło.
Widząc, że East wcale go nie ocenia i pewnie nie
będzie, odetchnął z ulgą.
– Ci faceci wiedzieli, że ryzykują i nie widzę
powodu, byś to ty czuł się winny, że nie wyszło.
– Po prostu realnie oceniam sytuację – mruknął
Seth. – W agencji wszyscy najwyraźniej też tak to
widzą, bo wysłali mnie tutaj.
East znów parsknął śmiechem.
– Pierwszy raz słyszę, że ktoś pobyt tutaj uważa
za karę. – Kiedy poczuł na sobie wzrok Setha,
spoważniał. – Jonasz przysłał cię tu po to, żebyś
spojrzał na sprawy z właściwej perspektywy, żebyś
odpoczął i zebrał myśli przed kolejnym zadaniem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]