Cardini Franco Montesano Marina - Historia inkwizycji, Życie Społeczne--Religie--Nauka

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
HISTORIA INKWIZYCJI
Franco Cardini, Marina Montesano
Wydawnictwo WAM
WSTĘP
HETERODOKSJA I REPRESJE 5
„KRUCJATA PRZECIW ALBIGENSOM” 9
INKWIZYCJA PAPIESKA 15
PROCEDURY 22
TORTURY 27
W ZAWIERUSZE XIV w. 31
DWA „MODELOWE” PROCESY 39
ZWALCZANIE CZARÓW 48
INKWIZYCJA HISZPAŃSKA 54
REFORMACJA, KONTRREFORMACJA I INKWIZYCJA RZYMSKA 61
INTELEKTUALIŚCI PRZED SĄDEM: CAMPANELLA, BRUNO, GALILEUSZ 67
NOWY ŚWIAT 73
WNIOSKI 77
WSTĘP
Już od pierwszych lat chrześcijaństwa ścierały się różne poglądy na temat prawd wiary.
Wyłaniały się wraz z komentarzami do Pisma Świętego i wynikającymi z nich dyskusjami
teologicznymi. Różne gremia, takie jak synody biskupów lokalnych Kościołów, począwszy
od IV w., zaczęły ustalać podstawy ortodoksji - zwłaszcza w odniesieniu do najważniejszych
problemów dotyczących Trójcy Świętej i osoby Chrystusa - będące dziełem nadzorczych
hierarchii kościelnych.
Począwszy od edyktu Teodozjusza w 381 r., chrześcijaństwo stało się religią państwową, a
odmienne od niego kulty zaczęły z kolei podlegać całej serii ograniczeń, jeśli nie
natychmiastowemu i ogólnemu zakazowi. Od 277 r. istniał już precedens w postaci
cesarskiego interdyktu przeciwko manicheizmowi, który częściowo wynikał z tych samych
powodów, dla których przedtem samo chrześcijaństwo było prześladowane, i częściowo
dotyczył samego chrześcijaństwa, które wielokrotnie weszło w kontakt z manicheizmem. Ale
mogło to także posłużyć za precedens postępowania prawnego, jakie miała przyjąć dążąca do
spójności państwa władza cesarska nawrócona na religię Chrystusa. Poprawne określenie i
wiążące się z tym przestrzeganie prawd wiary, po oficjalnej chrystianizacji tej władzy, stało
się sprawą publiczną, której najwyższym gwarantem był imperator.
Cesarze chrześcijańscy stworzyli więc w odniesieniu do tej kwestii tradycję prawną,
podejmującą wiele zasad stosowanych przez ich niechrześcijańskich poprzedników (na
przykład ustawy antymanichejskie z 277 r.), której wyrazem będzie Corpus iuris civilis
Justyniana. Pierwszy ważny przykład interdyktu pojawia się już w 313 r., w roku wydania
edyktu mediolańskiego. W tym samym momencie, w prowincji północnoafrykańskiej, biskup
Donat i jego następcy zaczęli denuncjować praktykę ponownego przyjmowania błądzących
na łono Kościoła i twierdzić, że sakramenty udzielane przez osobę, która popełniła ciężkie
grzechy, są nieważne. Groziło to schizmą, którą była zainteresowana duża część wspólnot
chrześcijańskich Numidii. Donatyzm został potępiony już w 314 r. na soborze w Arles; wyrok
skazujący odnowiono w 348 r. na soborze w Kartaginie. W tym samym czasie, w tej samej
wykształconej i niespokojnej Afryce, kapłan Ariusz z Aleksandrii (280-336) poddawał ostrej
krytyce tezę, że wcielony Syn Boży, Jezus, nie może być ani wieczny, ani współistotny z
Bogiem Ojcem. Ta teza, stanowiąca wzmocnienie zasad monoteistycznych, ale niszcząca
2
trynitarny wymiar chrześcijańskiej koncepcji Boga, została przedyskutowana i odrzucona na
soborze, który zebrał się w 325 r. w Nicei, w Bitynii, z woli samego cesarza Konstantyna.
Ariusz w końcu podporządkował się dyktatowi Nicei, potwierdzonemu przez „manifest"
zwany Symbolonem (Credo). Jednakże, pojednawszy się z cesarzem, nadal wpływał na dwór
za pośrednictwem obecnych tam księży będących jego zwolennikami, takich jak Euzebiusz z
Nikomedii. Skądinąd władca, którego w Nicei nazwano obrońcą nowej wiary i „biskupem
ludzi spoza", przyjął chrzest (podobnie jak przyjmował inicjację w ramach innych kultów
praktykowanych w cesarstwie), ale - niezależnie od tego, co według wierzeń samych
chrześcijan pociągał za sobą ten sakrament - nigdy nie ogłaszał ani nie uważał się wyłącznie
za chrześcijanina.
Po zakończeniu IV w., naznaczonego niepewnością i niepokojem, w którym następcy
Konstantyna manifestowali swoją mniej lub bardziej skrywaną przychylność w stosunku do
arianizmu i w którym podjęto także, wraz z Julianem Apostatą, próbę powrotu do hegemonii
pogańskiej, era stojąca pod znakiem energicznych rządów Teodozjusza przypieczętowała
nieodwracalne przejście cesarstwa na chrześcijaństwo. Te rządy przyniosły edykt z Tesalonik,
zawierający deklarację, że chrześcijaństwo jest religią oficjalną cesarstwa, oraz nową edycję
Symbolonu nicejskiego. Zakazano kultu tradycyjnych bóstw, a w 392 r. odsunięto od
sprawowania urzędów i służby publicznej tych wszystkich, którzy obstawali przy poglądach
„heretyckich", to znaczy niezgadzających się z decyzjami soborów zwoływanych cyklicznie
przez biskupów, którzy kolegialnie prowadzili Kościół. Są to etapy wzrastającego
usztywnienia postawy władzy cesarskiej, przekładającego się w kategoriach prawnych na
około 60 decyzji legislacyjnych, jakie zbiera Codex Theodosianus ustanowiony między 435 a
438 r. przez Teodozjusza II i jakie podejmuje w formie zasadniczo niezmienionej justyniański
Corpusiuris w następnym stuleciu.
Pod koniec IV wieku, w 395 r., w chwili śmierci Teodozjusza i z jego woli, pojawiło się
ważne zjawisko: polityczno-administracyjne wyróżnienie w cesarstwie, które pozostawało
zasadniczo jedno, tzw. pars Orientis, która miała przetrwać - poprzez złożone dzieje i długi
kryzys zaczynający się pod koniec XII w., z istotnym przerwaniem ciągłości, począwszy od
roku 1204 - aż do zdobycia Konstantynopola przez Turków w 1453 r., oraz pars Occidentis,
której rządy miały się zakończyć w 476 r., gdy przypisane jej terytoria przypadły w udziale
różnym regna, tworzonym przez władców „barbarzyńskich". Skądinąd przez długi czas
ubiegali się oni o przynajmniej formalne uznanie cesarza w Konstantynopolu, mającego
przyznawać im, jako funkcjonariuszom cesarstwa, władzę rządzenia podlegającymi im
obywatelami rzymskimi.
Jednakże na wszystkich tych terenach, które miały stanowić pars Occidentis, duża część
auctoritas cesarza przeszła stopniowo na osobę i funkcję uznawaną za najbardziej prestiżową
w dawnym caput mundi, czyli mieście Rzymie, to znaczy na głowę Kościoła patriarchalnego,
który właśnie w Rzymie miał swoją stolicę metropolitalną. Podział ten jest nawet
wcześniejszy i sięga czasów Dioklecjana - przełom III i IV w.
Schrystianizowanym władcą stał się król Franków Chlodwig, dzierżący władzę w Galii już od
około półwiecza, gdy przyjął jednocześnie chrzest i chrześcijańską koronację w Reims.
Tradycyjnie uznawaną datą tego wydarzenia jest Boże Narodzenie roku 496. Nawrócił się
wraz z całym swoim ludem, przyjmując ryty i dyscyplinę rzymską. Od tego momentu,
pomimo obecności odmiennej tradycji kościelnej na Zachodzie, a mianowicie Kościoła
celtyckiego w Irlandii - który miał własne tradycje i formy liturgiczne - i żywotności różnych
Kościołów chrześcijańskich o inspiracji ariańskiej, którym pozostały wierne niektóre z
królestw nazywanych zazwyczaj „romańsko-barbarzyńskimi" (Wizygoci z Półwyspu
Iberyjskiego i Longobardowie z terenów Italii), to właśnie Kościół rzymski zebrał i utrzymał
na Zachodzie dziedzictwo cesarstwa. Na mocy tego autorytetu prałaci łacińscy twierdzili, jak
wyraźnie mówi Izydor z Sewilli, że do książąt doczesnych należy utrzymywanie pokoju i
3
porządku społecznego, ponieważ to im Bóg powierzył bezpieczeństwo Kościoła. Zresztą w
587 r. król Wizygotów Rekared nawrócił się z arianizmu na wyznanie głoszone przez Kościół
rzymski (będący Kościołem wywodzącym się z tradycji trzech wielkich soborów w Nicei,
Efezie i Chalcedonii). Przesądziło to o przystąpieniu, dwa lata później na soborze w Toledo,
ariańskiego Kościoła hispano-wizygockiego do obediencji rzymskiej. W VII w. również
Longobardowie stopniowo odstąpili od arianizmu. Ostateczny impuls do ich nawrócenia
wyszedł od papieża Grzegorza I, czyli św. Grzegorza Wielkiego, bardzo zaangażowanego
również w utwierdzenie, za pośrednictwem zakonu benedyktyńskiego, chrześcijaństwa na
Wyspach Brytyjskich, wśród Germanów, którzy osiedlili się tam w V w.
W cesarstwie wschodnim ustawodawstwo cesarskie i trybunały państwowe w dalszym ciągu
zajmowały się bezpośrednio zwalczaniem herezji. Natomiast w pars Occidentis, gdzie władza
i instytucje imperialne miały mniejsze znaczenie, hierarchie kapłańskie
Kościoła(rozumianego w ścisłym sensie, jako „wspólnota wierzących w Chrystusa",
podzielona na kler i świeckich) musiały zająć się bezpośrednio i samodzielnie
kontrolowaniem ortodoksji.
Podobnie zresztą jak musiały częstokroć zwłaszcza między V a przełomem VIII i IX w., ale
również i później -sprawować urzędy i funkcje typu cywilnego, politycznego, a nawet
militarnego. Naturalnie w te zadania, podobnie jak we wszelkie inne, włączały się skupione
wokół Kościoła instytucje świeckie, które wszakże -jako że wszelka forma władzy była
uznawana za pochodzącą od Boga - nie mogły podchodzić obojętnie do problemu herezji. Ich
szerzenie się było uważane za niebezpieczeństwo wiszące również nad stabilnością instytucji
i ustanowionego porządku.
Augustyn i, za jego przykładem, wielki uczony kościelny wizygockiego królestwa Hiszpanii
Izydor z Sewilli (VI-VII w.) pierwsi przystąpili do jasnego, teoretycznego opracowania tezy,
że od władców oczekuje się zmuszania za pomocą siły prawa do przestrzegania tych prawd
wiary, których duchowni nauczają za pomocą słowa. Oznaczało to dla heretyków groźbę kar,
które mogły obejmować wygnanie lub więzienie, konfiskatę dóbr, pozbawienie praw
cywilnych czy wreszcie karę główną.
W odniesieniu do tego ostatniego punktu prawo rzymskie przewidywało spalenie na stosie
tych, którzy dopuścili się crimen lesae maiestatis, zdrady wobec najwyższej władzy cywilnej.
Ale wraz z chrystianizacją fons iuris o nadrzędnym charakterze, źródło legitymizujące
wszelką władzę, utożsamiono z Bogiem. Herezję interpretowano zatem jako zdradę boskiego
majestatu i wiązano z nią karę przewidzianą dla zdrajców majestatu ziemskiego. Zgodnie z
tym postępował w początkach XI w. we Francji król Robert II (syn Hugona, założyciela
dynastii Kapetyngów), gdy w Orleanie wykryto liczną grupę duchownych wyznających
heretyckie poglądy. W 1017 r. zorganizowany w tym mieście synod prowincji
potępił„doktrynę manichejską". Potępienie zapewne odpowiadało na pilną potrzebę
pojawiającą się wtedy w tym rejonie, jako że właśnie tam, w 1022 r., na stos powędruje 16
wykształconych kanoników oskarżonych o manicheizm. W 1025 r. biskup Cambrai Gerard
skazał z kolei kilku heretyków w Arras. Kolejni zostali spaleni w północnej Italii, w
Monforte, w 1028 r., w odpowiedzi na oskarżenie przez arcybiskupa Mediolanu Aryberta z
Intimiano. To samo wydarzyło się później w Rawennie, w Tuluzie, w Goslar w Saksonii.
Przynajmniej początkowo nie wiązało się to z tezami doktrynalnymi typu heretyckiego.
Przeciwnie, te grupy duchownych i ludzi świeckich buntowały się przeciwko pewnym
rozpowszechnionym w owym czasie obyczajom kleru, takim jak konkubinat duchownych
diecezjalnych - nazywany „nikolaizmem" ze względu na postać diakona Mikołaja, o którym
jest mowa w Dziejach Apostolskich - i symonia, to znaczy sprzedaż przedmiotów i funkcji
związanych z posługą sakramentalną. Ten ruch nazywany patarią zaznaczył swoją obecność
około połowy XI w. w Mediolanie, a także w Weronie, Piacenzy i Florencji (gdzie
przewodziła mu nowa wspólnota monastyczna, a mianowicie benedyktyni z
4
Vallombrosa).Kierował on swoją działalność, na którą składało się prawdopodobnie
kaznodziejstwo, ale także autentyczne akty agresji, przeciwko klerowi, który zresztą również
synody z tego samego okresu piętnowały jako heretycki pod mianem „symoniackiego" i
„nikolaickiego".
Patareni -określani terminem o niejasnym pochodzeniu, zdaniem niektórych badaczy
nawiązującym do Męki Chrystusa, choć najprawdopodobniej w rzeczywistości wziął się on
od wyrażenia czy określenia o charakterze obraźliwym, odnoszącego się do skromnych
zawodów, takich jak zbieranie starych szmat, jakimi zdaniem przeciwników trudnili się
adepci tego ruchu - zostali bezzwłocznie potępieni przez różne synody kościelne obszarów, na
których ich ruch dał o sobie znać. Jest to poniekąd zrozumiałe, ponieważ negowali ważność
sakramentów udzielanych przez księży, których uznawali za niegodnych, przez co łączyli
moc charyzmy kapłańskiej z cnotami moralnymi celebrującego sakrament kapłana. Ich
działalność była jednak widziana przychylnie przez środowiska popierające reformę Kościoła
mającą na celu wyzwolenie duchownych spod wpływu ludzi świeckich w odniesieniu do
spraw kościelnych; ten wpływ był wywierany przez całą serię norm i zwyczajów, które
nagromadziły się z biegiem czasu.
Reformatorzy - a wielu spośród nich w ciągu drugiej połowy XI w. stało się biskupami,
opatami i papieżami - zachęcani i wspierani przez wpływowe opactwo Cluny, byli naturalnie
także zwolennikami rygorystycznej reformy moralnej w obyczajach kleru. Jednakże poparcie
udzielone przez nich patarenom opierało się na poważnym nieporozumieniu. Ci ostatni
działali na podstawie modelu życia Kościoła zainspirowanego tym, co w myśl Dziejów
Apostolskich było pierwotną formą wzajemnych stosunków pomiędzy uczniami Chrystusa.
Ideałem, do jakiego nawoływali patareni, był Kościół ubogi, w którym dobra były
przekazywane do wspólnej dyspozycji i w którym nie byłoby jakiejkolwiek troski o władzę,
mądrość czy pomyślność doczesną. Nie pokrywało się to oczywiście z celami nawet
najsurowszych reformatorów kościelnych, którzy życzyli sobie Kościoła pod
przewodnictwem i pod zarządem kleru, zawsze mając na względzie jego wyższość nad
ludźmi świeckimi i ich podporządkowanie, przynajmniej moralne i duchowe, władzy
duchowieństwa. Energicznym reprezentantem tego punktu widzenia był mnich związany z
Cluny Hildebrand z Soany, późniejszy papież Grzegorz VII. Było czymś naturalnym, że po
zwycięstwie reformatorów i utwierdzeniu ich wpływów w obrębie władzy kościelnej patareni,
wierni swojej wizji życia ewangelicznego, poczuli się w pewnym sensie rozczarowani i
oszukani. Toteż z jednej strony podjęli na nowo i zintensyfikowali swoją propagandę
zmierzającą do denuncjowania świata duchownego, który w dalszym ciągu pozostawał daleki
od modelu i nauczania Ewangelii; z drugiej strony jednakże oni sami, ze swoją
niezdyscyplinowaną postawą, stali się podejrzanymi o herezję. Pataria stała się w ten sposób
synonimem ruchu heretyckiego przez skojarzenie patarenów z katarami, być może także, w
pewnym stopniu, ze względu na pewne podobieństwo fonetyczne łączące słowa, jakimi ich
określano.
Po ostatecznym określeniu ortodoksji heterodoksja stała się poniekąd jej nieustanną i
nieuniknioną towarzyszką. Między IV a XII w. sobory dostrzegały w Kościele łacińskim
nieustanne odżywanie form heretyckich, które były definiowane i osądzane w nawiązaniu i
przez analogię do dawniejszych. W międzyczasie stopniowo utwierdzał się w łonie soborów
autorytet i władza biskupa Rzymu, „papieża". Przypadające biskupom zadanie rozpoznawania
grup heretyckich i wskazywania władzom świeckim celem ich zwalczania stopniowo zostało
skupione w rękach Kurii rzymskiej, decydującej o stosowanych metodach i instrumentach.
Należy więc wyróżnić w historii Inkwizycji różne fazy i sytuacje: Inkwizycję „biskupią”,
„papieską", „hiszpańską", „rzymską". W różnych formach, w Kościele rzymskim i w krajach
katolickich instytucje inkwizycyjne ewoluowały w warunkach współistnienia z procesem
5
laicyzacji i przetrwały (choć przez stopniową utratę mocy bezpośredniego wywierania
przymusu) aż do XX w.
HETERODOKSJA I REPRESJE
W XII w. część zachodniej Europy, rozciągająca się od Pirenejów aż po Nizinę Padańską i
Toskanię, znalazła się stopniowo pod wpływem nowego sposobu rozumienia i przeżywania
chrześcijaństwa. W rzeczywistości nakładało się to jednak na fakt, że w chrześcijańskim
kostiumie występowała teraz religia (i filozofia) różniąca się od przesłania Chrystusa,
ponieważ od wielu wieków teksty i aspekty tego credo filozoficzno-religijnego wchodziły w
kontakt z chrześcijaństwem i częściowo nim przesiąkły. Mamy tu na myśli dualizm
manichejski, dawnego brata i konkurenta chrześcijaństwa.
Opierał się on na kulturze gnostyckiej rozpowszechnionej na Wschodzie, która dotarła także
na Zachód, być może w następstwie pielgrzymek i wypraw krzyżowych, zwłaszcza za
pośrednictwem Bałkanów. Tłumaczy to, dlaczego jego zwolenników nazywano
często„bułgarami". Średniowieczny neomanicheizm jest znany pod mianem kataryzmu, od
greckiego słowa katharos, „czysty". Nie jest jasne, jakie były rzeczywiste praktyki katarów z
południa Francji, gdzie byli oni liczni już od pierwszych dziesięcioleci XII w., ani to, czy
dualizm był już obecny w całej swojej wyrazistości doktrynalnej, czy też przeciwnie – jak
sądzą niektórzy - dopiero represje zapoczątkowały proces radykalizacji prowadzący w tym
kierunku.
Katarzy, spokrewnieni z bałkańskimi bogomolcami, rozumieli świat jako arenę walki dwóch
zasad: tej duchowej, świetlistej i dobrej, oraz materialnej, ciemnej i złej. Ponieważ złośliwy
Demiurg uwięził w materii stworzenia odpryski duchowej energii, istniała konieczność
wyzwolenia poprzez zniszczenie otaczającej je materialnej powłoki. Było to ważne przede
wszystkim dla istot ludzkich, dlatego też gdy wierny katar wstępował – za pośrednictwem
ceremonii consolamentum - do wyższej kategorii „doskonałego", musiał przede wszystkim
zaprzestać wszelkich kontaktów seksualnych, których owoce prowadziły do dalszej niewoli
ducha w materii, a także powstrzymać się od spożywania jakiegokolwiek rodzaju pożywienia
powstałego w wyniku stosunku płciowego (a więc nie tylko mięsa, lecz także jaj, mleka i jego
przetworów). Niekiedy ścisły post przybierał skrajną formę (endurd) prowadzącą nawet do
śmierci głodowej. „Wierzący" katarzy prowadzili normalne życie, uczęszczali nawet do
kościołów i przyjmowali formalnie oficjalne credo chrześcijańskie. Ale jednocześnie służyli
za oparcie dla „doskonałych", których otaczali czymś w rodzaju czci adoracyjnej i
wspomagali w działalności misyjnej. Z kolei „doskonali" prowadzili życie ascetyczne,
cechujące się całkowitą czystością seksualną, ścisłym postem, skromnym, czarnym ubraniem,
przez co można ich było wziąć za szczególnie cnotliwych chrześcijan; i rzeczywiście
zwyczajowo byli określani mianem „dobrych chrześcijan". Kontrast z klerem Kościoła
oficjalnego, często występnym, a zarazem pysznym w okazywaniu bogactwa i władzy, był
wyjątkowo jaskrawy.
Dlatego też wśród ludzi rozczarowanych XI-wieczną reformą Kościoła, która
nieproporcjonalnie umocniła kler i oddaliła go od ludu, ich nauki znajdowały z łatwością
licznych prozelitów.
Katarzy nauczali, że Jezus był eonem („emanacją") Pana Światłości, a zatem pozytywną siłą,
którą można było nazwać boską - Słowem Bożym, zgodnie z Prologiem Ewangelii według
św. Jana. Ale ich „chrześcijaństwo" było w rzeczywistości bardzo dalekie od kościelnego.
Jeśli zły Demiurg, szatan, uwięził ducha w materii, to należało z tego wyciągnąć wniosek, że
identyfikował się z nim biblijny Bóg-Stwórca. I jeśli całe nauczanie katarów krążyło wokół
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natro.keep.pl
  • Copyright 2016 Lisbeth Salander nienawidzi mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet.
    Design: Solitaire