Caillois Roger - Żywioł i ład, Harlequiny, H 2011

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Caillois Roger Zywiol i lad(z txt)
Roger Caillois (ur. w 1913 r. w Reims), francuski pisarz • i krytyk, z
wykształcenia etnolog, jest równieŜ socjologiem i filozofem o szerokich
zainteresowaniach i wielkiej erudycji, pozwalających na błyskotliwe kojarzenie
spraw pozornie odległych od siebie w czasie i przestrzeni. Działa w Unesco, jest
redaktorem naczelnym międzynarodowego periodyku filozoficznego „Diogenes",
redaguje serię „La Croix du Sud" poświęconą pisarzom Ameryki Łacińskiej, z
której zagadnieniami mógł się zaznajomić podczas wieloletniego tam pobytu.
Bogaty dorobek twórczy Rogera Caillois obejmuje wiele prac i szkiców, z których
waŜniejsze to: Le rocher de Sisyphe, Description du marxisme, Art poetiąue,
Vocabnlaire esthetiąue, Le mythe et l'homme, Uhomme et le sacre, Les jeux et les
hommes, Instincts et societe. Wybór z czterech ostatnich prac składa się na
niniejszy tom.
CAILLOIS śYWIOŁ I ŁAD
fe
\
biblioteka myśli wspólczesnej
Roger CAILLOIS
Ŝywioł i ład
lłryboru dokonał
Andrzej Osęka
PrzełoŜyła
Anna Tatarkiewicz
Przedmową opatrzył
Mieczysław Porębski
1000119113
'AŃSTWOWY INSTYTUT WYDAWNICZY
Wybór z tomów:
L8 mythe et l'homme
(g) 1938, Librairie Gallimard
L.'homme et le sacr6
(g) 1950, fiditlons Gallimard
Instincts et sodeti
(g) 1964, by Editlons Gonthier
Les }eux et les hommes (g) 1958, Editions Gallimard
Okładkę i kartę tytułową projektował MACIEJ UHBANIEC
382426
BUWK73/; /
PRZEDMOWA
Rogera Caillois nie trzeba prezentować polskiemu czytelnikowi. Sylwetka tego
niezwykłego myśliciela i eselity piszącego „po przekątnych" wielkiego
czworoboku, jaki tworzą kultura i natura, racjonalna dyscyplina
•Iowa i irracjonalne labirynty mitu, znana jest u nas I tomu Odpowiedzialność i
styl, który ukazał się w PTWie kilka lat temu z przedmową Jana Błońskiego.
Nieobca jest teŜ nam problematyka, którą porusza. Niezwykłość Rogera Caillois
polega na tym, Ŝe podejmuje on problemy, dobiera symbole, które tkwiąc B dawna w
atmosferze intelektualnej czasu, niepokoją
•woja upartą obecnością, domagają się wydobycia i prześwietlenia jasnym światłem
rozumu w wielkim laboratorium formującego się dopiero stylu współczes
noiti.
CkyŜ inicjującoinicjacyjny paroksyzm pierwotnego lwięta nie był nam ukazany w
krótkim szkicu Stefana Catrnowskiego? Zapowiedź ta raczej niŜ dopełnienie
powstała w tymŜe samym kręgu przyjaciół i uczniów Marcela Maussa, Henri Huberta,
Georges'a Dumezila,
• którego wyszedł był właśnie Caillois, a takŜe Georges Batallle, Michel Leiris,
Claude LeviStrauss. A nie
•Wjrfcłe przygody Fantomasa w mitycznym ParyŜu czy Bl* były koniecznym odkryciem
dla czytelników Wodzi Bntona, Wieśniaka paryskiego Aragona, uwag DesnoH o
urokach brukowej powieści w „Documents"? Czy tajemnice gry — ilinktycznego
zawrotu głowy, zmie
niającej maski mimesis, idącego w zawody z najlepszymi agonu, prowokującego
przypadek hazardu — nie jątrzyły pomimo czy moŜe wbrew zbyt chyba ustatkowanej,
uczonej rozprawie Huizingi? A u nas w Polsce czyŜ nie czekaliśmy na
potwierdzenie stamtąd właśnie naszego podziwu dla zapomnianego
polskofrancuskiego pisarza Jana Potockiego? I czy ja sam, wydobywając ze
starych roczników francuskich czasopism złowrogą i pomimo wszystko sympatyczną
postać ostatniego kata Republiki, Anatola Deiblera, mogłem wiedzieć, Ŝe to
zostało juŜ zrobione?
Było to w ParyŜu w roku 1960. Znałem juŜ wtedy wznowione w roku 1949 młodzieńcze
Strona 1
Caillois Roger Zywiol i lad(z txt)
szkice Caillois z tomu Mit t człowiek, znałem opublikowaną ponownie w roku 1950
kapitalną syntezę Człowiek i sacrum. Znałem zapewne zamieszczoną świeŜo w tomie
Meduza i spółka irytującą, nie bardzo juŜ wiem czemu, parabolę o skrzydłach
motylich, zacząłem czytać Ludzi i gry. Nie zdarzyło mi się poznać ogłoszonego w
roku 1943 w wersji hiszpańskiej w Meksyku, a powtórzonego w okrojonej wersji
francuskiej w roku 1944 w wydawnictwie marsylskim Le Sagittaire, studium ' o
socjologii kata, którego powojenne wydanie ukazało się dopiero w roku 1964 wraz
z innymi studiami tontif Instynkty i społeczeństwo. Nie powiedziałbym, Ŝe były
to oczekiwania i wyprzedzenia, opóźnienia i przeoczenia uwarunkowane samą tylko
geografią. Myśl Rogera Caillois destylowała się wolno poprzez świadomość wieku.
Najpierw musiała się oddzielić od tak powszechnej, obowiązkowej niemal w latach
trzydziestych, inspiracji nadrealistycznej. Nie unikali jej młodzi naukowcy i
poeci publikujący w „Documents" — „ilustrowanym magazynie", w którym archeologia
mieszała się z folklorem, sztuki piękne z okultyzmem, doktryny filozoficzne ze
spektaklami — czy potem w luksusowym „Minotaurze", gdzie w roku 1934 w numerze 5
dwudziestojednoletni Roger Caillois drukował pierwszą wersję słynnej swojej
„Modliszki" obok „Przecha
dMk po czarnej powieści" Maurłce Heinego, obok rozWasań Jeana Levy'ego o King
Kongu, obok Andre Brttooa („Piękno będzie konwulsyjne"), Paula Eluar6a, Renę
Crevela... Potem przyszła fala egzystencjalizmu. Spłacał mu
•wó) trybut Georges Bataille, spłacali inni. Filozofia
•mtatycznego wielosłowia, wątpliwej moralnej gestykulacji i rzeczywistych
drąŜących pokolenie rozterek, przeraŜeń, rozpaczy. Nadrealistyczny czarny humor,
intelektualna przekora, klasyczna precyzja frazy, raCjonalistyczna pointa w nie
najwyŜszej były cenie. Epoka wspinała się na palce, by dorównać rzeczywistym
bohaterom, zastygała w wyszukanych pozach Oftłupienia, by po męsku spoglądać w
oczy zbrodni. Ody w końcu dotarłem do spokojnej, referującej prozy Caillois,
znów mogłem uwierzyć, Ŝe myślenie jest jeszcae moŜliwe.
Trzecią i ostatnią falą był strukturalizm. W tym, co fala ta niosła, działał z
pewnością odświeŜająco, otwierał nowe obszary penetracji, umoŜliwiał
komunikowanie się wzajemne dyscyplin, które w swej specjalistycznej
zapobiegliwości dawno juŜ zapomniały o tym wszystkim, co je przecieŜ kiedyś
łączyło. I tutaj równieŜ wiązano „po przekątnych" świat ludzki ze światem
pozaludzkim — nauk ścisłych, przyrodoznawstwa, i tutaj znów się zastanawiano,
czy najogólniejszych prawidłowości systemów kultury i natury nie łączą aby
jakieś istotne analogie. Coraz częściej jednak zaczynano przy tym zwracać uwagę,
Ŝe strukturalizm ibjrt moŜe jednostronnie sprawdza się na strukturach stosunkowo
prostych, mało dynamicznych, „stacjonarnych", Ŝe bliŜej mu do etnologii aniŜeli
do historii, do języka aniŜeli do literatury, do zamkniętych, izolowanych
mikroukładów, dających się opisywać i klasyfikować kombinatorycznie, aniŜeli do
wielkich Współczesnych otwartych makroukładów, róŜnicujących się w sposób ciągły
i poddających się samej tylko analizie statystycznoprobabilistycznej. Rodził
się niepokój o przyszłość tego, co zwykliśmy tradycyjnie
nazywać humanistyką, a co nowoczesna antropologia najchętniej obchodziła z
daleka. MoŜe wstydziła się przyznać, Ŝe wobec pewnych fenomenów współczesnej
cywilizacji staje bezradna, tak jak stawała wobec abstrakcyjnego (a i
realistycznego chyba takŜe) malarstwa?
Swe powojenne, z roku 1950, wydanie Człowieka i sacrum zaopatrzył Roger Caillois
trzema aneksami. Pierwszy traktował, zgodnie z etnologicznym obyczajem, o sacrum
płci u jednego z plemion Bantu. Drugi podejmował pełną respektu polemikę z tym
rozumieniem gry, które proponował Huizinga. Podejmował w imię konkretnej
wielości działań i zachowań, które znakomity autor objął jednym hasłem: homo
ludens, kładąc przy okazji niesłuszny, zdaniem Caillois, znak równości miedzy
grą a rytuałem. Caillois był tu zgodny ze swoim generalnym załoŜeniem
otwierającym pierwszy juŜ tom jego esejów poświęcony mitom: „Ostatecznie nasuwa
się pytanie, czy kaŜdy mit nie wymaga odmiennej zasady, tak jak gdyby kaŜdy był
uporządkowaniem jakiejś do niczego nie sprowadzalnej jednostkowości i stanowił
przeto substancjonalną jedność ze swoją zasadą tłumaczenia, od której nie moŜna
go zatem bezkarnie oddzielić bez równoczesnego zniekształcenia jego treści i
jego zakresu." Trudno o wyraźniejsze zdystansowanie się historykahumanisty,
jeśli nawet zamierza on szukać analogii najbardziej ryzykownych, od późniejszej
idei przewodr niej klasycznego strukturalizmu: wszystko da się sprowadzić do
jednej zasady ogólnej, jednej drogi interpretacyjnej, jednego systemu.
Cały zresztą tom Mit i człowiek poświęcony jest demonstracji, jak to „historia,
geografia i socjologia uściślają w podobny sposób warunki powstawania mitów oraz
ich rozwoju". Czytaliśmy pisaną w tym duchu „Modliszkę", czytaliśmy „ParyŜ, mit
współczesny", czytajmy jeszcze „Ład i Cesarstwo", rzecz o chińskim cesarzu,
który chciał być nieśmiertelny, czytajmy „Grę cieni nad Helladą", rzecz o
Strona 2
prahelleń
c
t t
•kim micie labiryntu. Czy znaczy to, Ŝe Caillois nie ma własnej najogólniejszej
koncepcji mitu? Ma ją. „Mit jest nadaniem formy wymogom i danym zewnętrznym
przez podporządkowanie ich wewnętrznej konieczności — te wymogi i dane
zewnętrzne bądź podsuwają coś, bądź narzucają, bądź nadają czemuś kierunek."
Skąd jednak ta konieczność? Zdaniem Caillois trzeba jej szukać w najgłębszych,
biologicznych uwarunkowaniach juŜ nie samego człowieka, ale wszystkiego, co
Ŝyje. W instynktach — często zwodniczych — owadów, w rozrzutnej barwności
motylich skrzydeł. Zgodzimy się z tym czy nie zgodzimy, przygnać trzeba, Ŝe
interpretacja taka niczego zbyt poahopnie nie upraszcza, niefrasobliwie nie
uogólnia. Wprost przeciwnie.
Ale wróćmy do aneksów. Aneks trzeci tomu Człowtefc t sacrum, najbardziej
zastanawiający, znajdziemy l w obecnym wyborze. Autor szukał w nim ciągłości
pomiędzy mechanizmem pierwotnego święta a współOUsną machiną wojny. Jak dalece
słusznie — to sprawa inna. Istotna jest tutaj owa próba przerzucenia mostu
między zamierzchłą dawnością a dniem dzi
•iojszym, znalezienia odpowiedzi na pytanie: „Co odpowiada świętu w
społeczeństwie nowoczesnym? [...] Hjrflałem najpierw o wakacjach" — wyznaje
Caillois. jednak wydały mu się peryferyczne, zbyt swozindywidualizowane, zbyt —
zapewne — zae. I dopiero wojna zadowoliła w pełni jego pasję odkrywcy dalekich
i ryzykownych analogii. JeszOW raz powtarzam — nie wiem, czy słusznie. Sam
•lałbym w tej kwestii zdanie odmienne. Myślę mia
•OWicie, ze Roger Caillois bliŜszy był rozwiązania nurtującego go problemu w
„Socjologii kata", gdy o egzekucjach królów jako o szczytowym modę
rewolucyjnego, odnawiającego świat przewrotu. Oay nie tu właśnie naleŜałoby
szukać nowoŜytnego Odpowiednika pradawnego świątecznego paroksyzmu? Wojna, a juŜ
na pewno wojna współczesna, nie jest Metamorfozą święta — jest jego szczególnie
groźną,
9
samobójczą pseudomorfozą. Zadość czyni instynktom — tu zgodzimy się z pewnością
z tropicielem ich dwuznacznej władzy, chroniącej, słuŜącej gatunkowi, ale w
ślepocie swej często niszczycielskiej. Nie oczyszcza jednak, nie odnawia, jak
paroksyzm świąteczny. Pozostawia po sobie czad, który zatruwa na długo psychikę
i agresora, i ofiary, niezaleŜnie od tego, kto w końcu okaŜe się zwycięzcą. Sam
problem został chyba jednak postawiony słusznie. Historia gatunku ludzkiego na
najdalszych i najbliŜszych nam szczeblach jego rozwoju jest jedna i wspólna.
Właśnie historia, i jej to prawidłowości szukać naleŜy przede wszystkim. Jej
metamorfoz, błądzeń i derywacji — takich samych, mimo wielopostaciowości,
dzisiaj jak przed tysiącleciami. Ciągłych zmian, ciągłych przeobraŜeń, nie zaś
jej pozornych albo i rzeczywistych ograniczeń i rozgraniczeń.
Warto od tej strony spojrzeć właśnie na Człowieka i sacrum. W udostępnionym
czytelnikowi obszernym wyborze prześledzić moŜemy z dostateczną wyrazistością,
jak sacrum („to, co pozostaje w opozycji do profanum" — wyjaśnia autor we
„Wstępie" — a co jest „implikowane przez kaŜdą religijną koncepcję świata")
toruje sobie drogę przez historię od początkowych form podziału plemienia i
świata między dwie dopełniające się fratrie, i dalej poprzez sakralny charakter
władzy królewskiej, która rodziła się przy rytualnych świątecznych nawrotach
pierwiastkowego chaosu — Wielkiego Czasu, kiedy wszelakie przekroczenia znów są
dozwolone, wszystkie świętokradztwa poŜądane, wszystkie bluźnierstwa
dopuszczone, aby raz jeszcze mógł się zacząć nowy Ŝyciodajny cykl. Atoli od
pierwszych kroków cywilizacji — konkluduje autor w zakończeniu zasadniczej
partii ksiąŜki — wraz z początkami podziału pracy, bardziej jeszcze z
narodzinami miasta i państwa, święto traci na znaczeniu. śycie społeczne
uniformizuje się, jego instytucje i agendy muszą funkcjonować bez przerwy,
święto, nie święto. Sacrum się rozkrusza, karmi juŜ tylko
10
ducha co osobliwszyeh sekt, odzywa się echem w karnawałowych reliktach. W tej to
właśnie sytuacji rodzi
•łę niepokojące pytanie, którego dramatyczną problematykę rysuje ostatni —
powojenny, zwaŜmy to — aneks ksiąŜki. W wyborze czytelnik odnajdzie go w
całości.
Odnajdzie teŜ dalsze wątki, wywodzące się z tych nmych źródeł i niepokojów, w
trzech dalsEych szkicach, które znalazły się w tomie Instynkty i społe
•ezeństwo wydanym w roku 1964. Szkic pierwszy, „Soejologła kata", publikowany
był przedtem, jak to juŜ
•była mowa, w latach wojny, szkic drugi, „O duchu igekt", ogłoszony został w
Strona 3
Caillois Roger Zywiol i lad(z txt)
Caillois Roger Zywiol i lad(z txt)
języku hiszpańskim w roku JIM5, po francusku ukazał się po raz pierwszy wraz
•K» szkicem trzecim, „Władza charyzmatyczna", w roku 4951.
t; Z pierwszym akapitem szkicu pierwszego skłonny fljptbym polemizować. Katowi
Republiki Deiblerowł %warzyszyło wierne zainteresowanie prasy, a naleŜy lljdzić,
Ŝe i jej czytelników, jeszcze za Ŝycia. Pisałem w Granicy wspólczesności
(Warszawa 1965). Zaresowanie pośmiertne było szczególnym echem tamNie to jest
jednak waŜne. Anegdoty cytowane prasę za Ŝycia kata przy okazji głośniejszych
ucji (jak ta w Bethune w roku 1909), stereotypy, b jakie się wyposaŜało jego
postać ł jego osobowość, j takie same jak te, które przypomniała jego śmierć, z
władcą na zasadzie upartej symetrii kat ostatnim reliktem mitu, ostatnim
schronieniem szego sacrum w cywilnych czasach Trzeciej ReZdaje się, Ŝe o katach
przestało się mówić aro po ostatniej wojnie. Czas zwycięŜył i ten re, jakimŜe
jednak kosztem.
dium o duchu sekt i sekciarstwa pozornie odi swym socjologicznopsychologicznym
trybem wyod esejów pozostałych. Tylko jednak pozornie, i szeroką bowiem i
wyczerpującą charakterystyką co autor nazywa sektą, a co jest Kościołem w :iele,
armią w armii, państwem w państwie, nie
11
zaleŜnie od tego, czy działa w samym sercu tych instytucji, czy na ich
peryferiach, sprawuje władzę czy gotuje się dopiero do jej przejęcia — poza całą
tą charakterystyką odnajdziemy te same znamiona odcięcia, przeciwstawienia
budzącej lęk, ciekawość, czasem nienawiść i pogardę inności, która właściwa jest
wszelkiemu sacrum. Dla Rogera Caillois jest to inność przede wszystkim odmiennej
sytuacji i postawy moralnej. Zaspokaja ona instynktowną, chłopięcą potrzebę
jednoznaczności, doskonałości, powszechności norm społecznie zakładanych, ale
nie zawsze przestrzeganych, czy raczej — zawsze nie przestrzeganych, poniewaŜ
Ŝycia społecznego w pełni unormować się nie da i pewna sfera tolerancji jest dla
jego codziennego funkcjonowania niezbędna.
Czystość intencji, wzniosłość celów, niezłomność postępków pozostaną mitem, i to
mitem dwuznacznym, mitem niepokojącym. Stąd zapewne zafascynowanie tego typu
wątkami w literaturze — największej i najbardziej pośledniej. Caillois powołuje
się na przykłady klasyczne: Jules Romains, Mann, Balzac, Baudelaire. Nasza
literatura mogłaby tę listę wydatnie wzbogacić. SprzysięŜenia, konspiracja,
stopnie wtajemniczenia, konflikt postaw moralnych, jaki stąd nieubłaganie wynika
— pełno tego u nas i w historii, ł u pisarzy, od Mickiewicza poczynając, a na
Parnickim kończąc. Warto czytać, co o tych sprawach sądzą inni.
Gdy sekcie uda się opanować cały naród, pozostaje juŜ tylko wojna — wojna z
resztą inaczej urządzonego świata. Przykłady dostatecznie są znane: islam,
Trzecia Rzesza. Opanowanie narodu to przejęcie władzy. Jaka to władza? Mówi o
tym ostatnie studium z tomu Instynkty i społeczeństwo. Obok władzy uświęconej
tradycją i władzy funkcjonalnoprawnej jest jeszcze jeden typ władzy, wynikający
z bezpośredniego wpływu przywódcy na jego bliŜsze i dalsze otoczenie — władza
charyzmatyczna. Wydawałoby się, Ŝe ten typ panowania nad ludźmi obcy jest
współczesnemu wielofunkcyjnemu społeczeństwu. Kariera Adolfa Hitlera
Ŝe moŜe być inaczej. Tajemnicę jego przeo sukcesu wyjaśniano róŜnie. Dla Rogera
jest to tajemnica zarówno organizacji, jak osobowej: formuły natchnionego
przywódcy^••wobodziciela, który z precyzją i zdecydowaniem 3|tfBinambulika
wychodzi naprzeciw fanatyzmowi tłuir. W jego zmitologizowanej sylwetce nie
braknie nico by nie podkreślało charyzmatu danej mu w technice jego działania —
niczego, co by mitowi nie słuŜyło. „Szansę władzy charyzmasą tym większe, im
doskonalszy jest aparat vania i przymusu, jakim tyrania ta dyspoW dobie
komunikacji masowej, radia, prasy, wyreŜyserowanych do ostatniego szczegółu
aparat ten moŜe okazać się wszechmocny. P wszystko.
atnia część wyboru poświecona jest — znowu na tylko — innym sprawom. CzyŜ sam
Caillois nie l, Ŝe analogie pomiędzy sacrum, mitem i rya grą we wszystkich,
wielorakich jej odmiasą dość powierzchowne? Podobnie jak w innych
•jHiadkach jego praktyki pisarskiej, równieŜ i w tym
•Utginesowa raczej uwaga w związku z lekturą Huirozrosła się z czasem do
rozmiarów osobnej ti. Opublikowany w roku 1958 tom Ludzie i gry Spodtytuł
Maska i oszołomienie. Dwa określone ób prastare typy gier — jjry
jnjjneJtjtczne — przeciwstawia autor dwu innym, wyewoluowanym, jakie stanowią
gry a^onie, polegające na wsp6łzawcdnictwie,"T'gry alektórych istotą jest
hazard, O ile istota Sch typów — powiada autor — polega na ustanowieniu
wyraźnych, jrówjnych dla. grających, tak by wygrywał rzeczywiście czy
rzeczywiście szczęśliwszy, o tyle istota ch (Caillois mówi to o grach
mimetycznych, » grami ilinktycznymi jest podobnie) polega na
_sie.bjfi^anaeg5ii_zarówngjnaska, jak stan uporuchowego, uŜywkowego czy
narkotycznego dają
Strona 4
12
13
tę właśnie moŜliwość. W jednym i w drugim wypadku chodzi tedy o wyjście z kręgu
zwykłej codzienności i jej nuŜących, bo koniecznych uwarunkowań. Przykładów tego
typu czworakłch zachowań szuka Całllois swoim zwyczajem zarówno wśród ludzi, jak
i .u innych gatunków istot Ŝywych. Podkreśla to termin mi^ mikra, który Caillois
przyjmuje dla zachowań mime"iycznych, podkreślają odsyłacze do narkotyzujących
się mrówek czy bardziej znane fakty ruchowych i zręcznościowych zabaw młodych
zwierząt z gatunków bliŜszych człowiekowi. Okazuje się, Ŝe najbardziej,
najWyłączniej_Judzkimi _p5zpstaja^_gry_ hazardowe,
śródJa.JBy,," jśk. Źródła wszelkiej ludzkiej aktywności, są ciemne i wielorakie.
W koncepcji gry Rogera Caillois najcenniejsze i najbardziej chyba płodne jest
stwierdzenie, Ŝe stąd właśnie, wynika wieloraka rola gier w świecie człowieka.
Pozostawiony samemu sobie instynkt gry moŜe okazać się niszczący i zgubny. Gra
jednak ujęta w karby i zinstytucjonalizowana moŜe pełnić funkcje kształcące f
immunizujące, działać jak szczepionka. Więcej — ona to czyni bogatszymi całe
kultury, pomaga im określić się i wyrazić w stałych, charakterystycznych dla
kaŜdej z nich formach. Dlatego wychodząc od gier zbudqwajć_moŜna__całą
socjologię. ŃieTTrzeba przy tym zaraz koniecznie odwoływać się do formuły, dla
której człowiek to przede wszystkim i najpierw homo ludens, a jego cała kultura
to pochodna czynności zabawowych. Caillois skłonny byłby dopuścić stanowisko
wręcz odwrotne: to gry są derywatami i residuami kultury, pełno w nich
pradawnych przeŜytków i najdziwaczniejszych zapoŜyczeń, przeobraŜeń funkcji i
znaczenia. To, co niegdyś było groźnym religijnym czy magicznym rytuałem,
powaŜnym procederem, staje się dziecinną igraszką lub czysto zabawową rozrywką.
Dzieje się tak zresztą i współcześnie. Kolt i automat mogą być równie dobre do
zabawy, jak łuk ł proca. Nie ma tu koniecznej, następującej z czasem degradacji,
a raczej równoczesne funkcjonowanie w róŜnych rejestrach.
14
ludzi dorosłych jest podobnie. Stanowią one dobrą dziedzinę aktywności, jak
kaŜda inna, ją niemałą część społecznej energii i zasoindywidualnie kosztowały
niekiedy całą fortunę de. Stadiony olimpijskie, kasyna gry, fascynacje sceny i
ekranu, upojenie, jakie dają pewne kiedyś konna jazda, dziś automobilizm z
jed, Strony, alkohol i narkotyki z drugiej — to arguwystarczające, Ŝeby świat
gier traktować poumieć w nim zobaczyć, jak chce tego Całllois, mediów
pozwalających człowiekowi i całym do końca się określić, sklasyfikować i
rozwięcej — pozwalających im dokonać wyboru stylu: aktywnego,
stymulującego rozwój a wyraŜającego się w mimetycznej inwencji na wyŜszym
szczeblu rozwoju — w agonistyczwspółzawodnictwie, bądź teŜ pasywnego,
sprzyjafatalizmowi l dezindywidualizacji, który znajH wyraz w ilinktycznym
upojeniu, a potem — w się na szczęśliwy los hazardzie. „Jeśli bo— pisze
Caillois — gry są czynnikiem kulturoa zarazem _obrazem kultury, wynikałoby
poniekąd, Ŝe daną cywilizację, a w ramach [Jifrwilizacji jakąś jedną
epokę moŜna by scharakvać wychodząc od właściwych jej gier i zabaw." niejsze
fazy rozwojowe znamionuje dominacja i oszołomienia — świątecznego
mimetyzmu ktycznego szamanizmu, w fazach późniejszych, narodzinami
cywilizacji w obecnym znaczeniu owa, biorą górę gry oparte na
współzawodnihazardzie. Maska ł oszołomienie utrzymują powracają jedynie w
formach szczątkowych l niepokojąco przetworzonych. W ksiąŜce swej Cailmógł
powołać się na ilinktyczne, niszczycielskie stwo sztokholmskiej Nocy
Sylwestrowej 1957 dziś takich przykładów moglibyśmy przytoczyć
kształtują przyzwyczajenia, tworzą odruchy, kaoczekiwać takich, a nie innych
reakcji. Los —
15
powołanie kultury, i los — typ, styl jej gier stanowią jedno. MoŜe dlatego,
dodajmy, wątek gry i postać gracza są tak częstym tematem baśni, anegdoty,
literatury? J3ra^to podejmowanie ^,_^cyzji,__towyb6r dokonywany w "
__
modelowo prostych i jednpTyfyślp Ŝe wbrew sceptycznemu w tej mierze stanowisku
samego Caillois (dal temu wyraz w nie tłumaczonym tu aneksie do swej ksiąŜki) w
badaniach nad istotą gier jako czynnika charaktero i kulturotwórczego krok
następny naleŜał będzie mimo wszystko do teorii gier w sensie ścisłym, teorii
zapoczątkowanej przez von Neumanna, a u nas, przedtem jeszcze, przez Steinhausa,
do pojęć strategii, szansy, ryzyka, wygranej. Źle by jednak było, gdyby
uściślając w ten sposób swój język humanistyczna teoria gier zapomnieć miała o
tym wszystkim, czego ją uczą wielorakie suwerenne i kompetentne analizy i
fascynujące swym całościowym zasięgiem syntezy Rogera Caillois — humanisty i
racjonalisty zarazem, torującego drogę przyszłemu połączeniu wszystkich nauk —
Strona 5
Caillois Roger Zywiol i lad(z txt)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natro.keep.pl
  • Copyright 2016 Lisbeth Salander nienawidzi mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet.
    Design: Solitaire