Cabot Patricia -Sukcesja, Książki - Literatura piękna, Romanse, nowe harlekiny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
TytułoryginałuWHERE
ROSESGROWWILD
Copyright©1998byPatriciaCabot
KoncepcjaseriiMarzena
WasilewskaGinalska
1
Redakcja
KrystynaBorowiecka
Ilustracjanaokładce
RobertPawlicki
Anglia1860
Opracowaniegraficzneokładki
SławomirSkryśkiewicz
Lord Edward Rawlings, młodszy, lecz jedyny pozostały przy
Ŝyciu syn niedawno zmarłego księcia Rawlings, był nie
szczęśliwy.
Niechodziłooto,ŜeYokshireniejestnajmilszymmiejscemdo
spędzania zimy, aczkolwiek słońca nie widziało się tam całymi
tygodniami.Niechodziłonawetoto,ŜeladyArabellaAshbury,
do której męŜa naleŜała sąsiednia posiadłość, była teraz zbyt
pochłoniętaswoimisprawami,byobdarzaćEdwardaswymiwy
stępnymiwzględami.
Nie,Edwardbyłnieszczęśliwyzpowodów,którychnieumiałby
wyłuszczyć,nawetgdybychciał,aprzecieŜ wcaleniechciał,bo
jedyną osobą w pobliŜu była wicehrabina Ashbury. A chociaŜ
znano ją w całej Anglii z licznych walorów, takich jak piękna
jasnaceraismukłe,zgrabnekostki,tozpewnościąnienaleŜałado
nichumiejętnośćsłuchaniainnychludzi.
KaŜę pani Praehurst zamówić gęsich wątróbek dla pięć
dziesięciu osób powiedziała lady Ashbury i uzupełniła listę
przypomnianychsobiewostatniejchwiliartykułów,którąEdward
miał przedstawić swojej gospodyni, zanim goście z Londynu
stawiąsięwweekendnapolowanie.ZauwaŜyłam,Ŝenawsi
Składiłamanie
„Kolonel"
ForthePolishtranslationCopyright©
2001byWydawnictwoDaCapo
ForthePolisheditionCopyright©
2001byWydawnictwoDaCapo
WydanieI
ISBN8371574134
DRUKARNIAGS:Kraków,tel.(012)6565902
5
niewszyscylubiąwątróbki.ZresztąkiedycórkiHerbertaslyszą
„wątróbka",torozumieją„wońtrupka".
Edward,wyciągniętynaszezlonguprzedkominkiemwzłotym
salonie,ziewnął.Starałsięstłumićtoziewnięcie,alebezpowo
dzenia.NaszczęściedlaniegoladyAshburyniebyłaprzyzwy
czajonadotego,ŜemęŜczyźniziewająwjejobecności,toteŜpo
prostutegoniezauwaŜyła.
Nierozumiem,dlaczegowogólezaprosiłeśdziewczętaHerber
taciągnęłaladyAshbury.Jejtonniebyłkapryśny,leczrówniez
nieŜartobliwy.Nawetjeśliichojciecjestuciebiezarządcą,tonie
wydajemisię,ŜebyśmiałzniegowielkipoŜytekEdwardzie.
Edwarduniósłsięnaszezlongu,bynalaćsobiejeszczekieliszek
brandy z karafki stojącej na stoliku. Był juŜ mocno pijany i za
mierzałdowieczorajeszczepogłębićtenstan.Jednaznajwiększych
zalet wicehrabiny Ashbury było to, Ŝe pozostawala obojętna na
takiezachowanie.Ajeślinawetnie,towkazdymrazienigdytego
nieokazywała.
Bądźcobądź,EdwardzieciągnęłaladyAshhburygdyby
nie tak zwane gorliwe starania sir Arthura Herberta na rzecz
majątku Rawlingsów, to byłbyś teraz ksieciem.
Ty, a nie
bachortwojegobrata.
Edwardznówusadowi!sięwygodniena
szelonguizaczal
sączyćbrandy,spoglądającwgórę.Sufitwsaloniebyłpomalowany
nastonowanyŜółtykolor,dopasowanyichaksamitu,i
draperiizasłaniającychokna.Edwardgłosno
o
dchrzÄ…knÄ…lipo
wiedziałtubalnymgłosem,któryprzeraŜałwszystkichstajennych
wRawlingsManor:
Wszyscyzdająsięzapominać,Ŝesyn
Johnajestleganym
dziedzicemtytułuimajątku.
LadyAshburywydawałasięniezauwazacostrzegawczego
tonu.
Aleniktniewiedziałoistnieniutegochlopca,dopóki
Arthurniezacząłwścibiaćnosa...
Nie wiem, czy pamiętasz, Arabello, Ŝe zrobił to na moje
wyraźnepolecenie.
Och, Edwardzie, nie mów do mnie takim protekcjonalnym
tonem. Lady Ashbury z trzaskiem odłoŜyła pióro i wstała od
sekretarzykainkrustowanegokościąsłoniową,głośnoszeleszcząc
przytymspódnicąswejbladoniebieskiej,atłasowejsukni.Podeszła
doszezlongu.Dobrzewiedziała,ŜenatleŜółtobrązowychdraperii
jej jasna karnacja i bardzo jasne loki prezentujÄ… siÄ™ wyjÄ…tkowo
korzystnie. Właśnie dlatego wicchrabina zawsze nalegała, by
Edward spędzał z nią czas tutaj, a nie w wygodniejszym, lecz
mniejtwarzowymniebieskimpokojudziennym.
Nicniestałonaprzeszkodzie,abyśpowiedziałksięciu,Ŝe
równieŜsynJohnanieŜyje,podobniejakjegorodzice.Wtedy
tytułprzeszedłbynaciebiestwierdziła.Edwardspojrzałnanią
kpiÄ…co.
Czydoprawdynie,Arabello?Miałbymskłamaćprzedojcem
leŜącymnałoŜuśmierci?PrzezdziesięćlatojciecprzeklinałJohna
za to, Ŝe poślubił córkę szkockiego proboszcza, i za nic nie
pozwoliłby wychowywać w Rawlings jego chłopca, mimo Ŝe
wedługprawawłaśnietemusierocienaleŜałsięwspadkutytuł.A
kiedy wreszcie zmiękł w ostatniej chwili... Doprawdy, Arabello!
Postąpiłbym niehonorowo, gdybym przynajmniej nie spróbował
wypełnićostatniejwoliumierającegostaregoczłowieka.
Etam,powieśsięzhonoremburknęłaladyArabella.
PrzecieŜnawetniewidziałeśtegochłopcanaoczy!
Nie przyznał Edward. Dopił czwarty kieliszek brandy i
napełnil naczynko po raz piąty. Ale zobaczę go jutro, kiedy
Herbert z nim przyjedzie. Uśmiechając się pod nosem, zaczął
głośno myśleć: Jednego nie moŜesz sobie wbić do tej swojej
uroczejgłówki,Arabello.Japoprostuniechcębyćksięciem.W
odróŜnieniu od ciebie i twojej mamy, która za punkt honoru
postawiła sobie znalezienie ci męŜa z tytułem, byłbym całkiem
zadowolony,będącnajzwyklejszymczłowiekiem.
6
7
S
UKCESJA
LadyAshburyparsknęłazniecierpliwiona.Apowiedzmi,lordzie
Edwardzie,jakzdochodównajzwyklejszegoczłowiekautrzymałbyś
tewszystkiekonie,któremaszwstajni?AlbodomnaParkLanew
Londynie?NiewspomnęjuŜotejmonstrualnejbudowli,którą
nazywaszdworem.Jedynyznanymiczłowiekbeztytułu,któregona
tostać,topanAlistairCarlWright,ajakdobrzewiesz,jegobogactwo
jesttaksamodziedzicznejaktwoje.Nie,Edwardzie.Jesteśsynem
księciaijakotakimaszarystokratycznygust.Spotkałociętylkoto
nieszczęsnym,Ŝemeurodziłeśsięprzedswoimpechowymbratem
Johnem.EdwardzerknÄ…Å‚naniÄ…zironiÄ….
Dodiabła,Arabello.Czynaprawdęsądzisz,zejakoksiąŜębyłbym
szczęśliwy?MiałbymmitręŜyćcałednienazajmowaniusię
majątkiem?ByćbezprzerwyściganyprzezludzipokrojuHerberta,
którzyzajmowalibymikaŜdąwolnąchwilęprzedstawianiemksiąg
rachunkowych?PrzejmowaćsielosemdŜierŜawcówipilnować,
ŜebymielicorokuświeŜąstrzechęnachatachwyedukowanedziecii
szczęśliweŜony?Wzruszylramionamibardzozdegustowanytym
wyobraŜeniem.PrzeztakieŜycieojciecprzedwcześniesiępostarzał,
właśnietogowbiło,choćmógłŜyćjeszczedługo.Niezamierzam
skończyctaksamo.Noatenszczeniakpomoimbracie,wieczny
odpoczynekraczmupanie,maswójprzeklętytytuł.Herbert
dopilnujezębyRawhmprzedwcześnieniespłonęłodoszczętu,aza
dziesięćlat,chłopakskończyOksford,moŜetuwrócićizajac
naleŜnemumiejscewuświęconychmurachksiąŜęcegodworu..
Acoztobą,Edwardzie?spytałaArabellazesłaboukrywanym
zniecierpliwieniem. Polować moŜesz tylko od listopada do
marcaaLondynwlecietrudnoznieść.Potrzebujeszpracy,mój
drogi
Cotysobiemyślisz,ŜejestemAmerykaninem?Iroześmial
siędośćnieprzyjemnieiwypiłzawartośćkolejnegokieliszka.
Uwielbiam,Arabello,kiedyczujeszsięwobowiazkuudzielaćmi
rad.Zawszeprzypominamsobiewtedyoroznicy
wieku, jaka nas dzieli. Powiedz mi, czy twojemu męŜowi nie
przeszkadza, Ŝe ciągle gnasz przez wrzosowiska do męŜczyzny
dwarazymłodszegoodniegoiwdodatkudziesięćlatmłodszego
odciebie?
Czymusisztylepić?odparłakwaśnowicehrabinaAshbury.
Edwardwestchnąłiskreśliłwmyślachjedenzpunktównaliście
jej walorów. AŜ przykro patrzeć, jak całkiem młodemu czło
wiekowituiówdzieprzybywa.
Edwardspojrzałnaswójbiały,przykładniezawiązanyhalsztuk
zdobiącymuskularnąklatkępiersiowąismukłytorsokrytykamizelką.
Przybywami?zdziwiłsię.Gdzie?
Maszworypodoczami.Arabellapodeszładoniegoiwyjęła
muzrękikieliszek.Pozatymwyraźniewidaćuciebiezaczątki
obwisłejskórynapoliczkach,takiejsamej,jakąmiałtwójojciec.
Edward zaklął i zerwał się z szezlongu, aczkolwiek dosyć
chwiejnie,poniewaŜwypiłniemałobrandy.Jegoposturazawsze
wydawała się imponująca, miał wszak sporo ponad metr osiem
dziesiątwzrostu,alewzłotymsalonieRawlingsManorwraŜenie
tobyłojeszczespotęgowane.Delikatne,złocone,wybitezielonym
aksamitemmeblewydawałysięprzeznaczonedlakrasnoludków,a
miękkie,pieczołowiciewyczesywaneperskiedywanyuginałysię
podcięŜkimi,lśniącymi,czarnymibutamidokonnejjazdy.
Tymczasem Edward stanął przed lustrem ściennym i zaczął
wypatrywaćusiebieobjawówstarzenia.
Doprawdy, Arabello powiedział do odbicia wicehrabiny
wlustrzeniewiem,comiałaśnamyśli.Jakaobwisłaskóra?
Ufał, Ŝe to nie próŜność czyni go ślepym na oznaki starzenia
się.Gdybyistotniejakieśbyły,tobezwątpieniabyjezauwaŜył.
ZresztąnieprzywiązywałaŜtakwielkiejwagidoswegowyglądu,
choćnaturalnieniejednakobietamówiłamu,Ŝeniemasięczego
wstydzić. Sam jednak doskonale wiedział, Ŝe mimo elegancko
skrojonegoodzieniabędziewydawałsięnienamiejscuwkaŜdym
saloniezłotymczyniezłotym.Miałśniadą,posępnątwarz
8
9
[ Pobierz całość w formacie PDF ]