Calderon - Wielki teatr świata(1), ►Filologie, Hiszpański, Lektury
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
P
EDRO
C
ALDERON DE LA
B
ARCA
W
IELKI
T
EATR
Ś
WIATA
(El gran Teatro del Mundo)
Z hiszpańskiego przełoŜył Leszek Biały
O
S O B Y
:
1.
AUTOR
2.
ŚWIAT
3.
PRAWO ŁASKI
4.
GŁOS
5.
KRÓL
6.
ROZTROPNOŚĆ
7.
PIĘKNO
8.
BOGACZ
9.
WIEŚNIAK
10.
BIEDAK
11.
DZIECKO
P e d r o C a l d e r o n d e l a B a r c a
W
I E L K I
T
E A T R
Ś
W I A T A
2
Wchodzi AUTOR w płaszczu w gwiazdy i w kapeluszu, od którego rozchodzi się dzie
więć promieni.
AUTOR
O bytów niŜszych wspaniałe bogactwo,
Które w oddali i spomiędzy cieni
Kradzionym niebu odblaskiem się mienisz;
Które – gdy kwiatów przepięknych ilością
Współzawodniczysz z mych gwiazd obfitością
Zdajesz się niebem w ułudzie poświaty;
Niebem, lecz ludzkim, w którym więdną kwiaty!
Bitewne pole skłóconych Ŝywiołów,
Dziedzino wichrów, gór, głębin i gromów:
Wichrów, gdzie ptaki Ŝłobią cię skrzydłami;
Mórz, gdzie cię ryby całymi stadami
WzdłuŜ i wszerz prują; gromów, które w szale
Twoje ciemności ogniem rozświetlają;
Gór wreszcie, gdzie cię – królowie udzielni –
Depczą zwierzęta i ludzie śmiertelni!
W ciągłej trwasz wojnie, w wiecznym braku zgody,
Bestio z powietrza, ziemi, ognia, wody!
Ty, co wciąŜ zmienny, poprzez wszystkie lata
Szczęśliwym jesteś warsztatem wszechświata,
Najpierwszy z cudów i nieprześcigniony;
Ty, co jak Feniks w popioły zmieniony,
Sam siebie rodzisz niczym własne dziecię,
Niechaj twe imię powiem wreszcie: Świecie!
Wchodzi ŚWIAT innym wejściem
ŚWIAT
Z twardego jądra kuli, co mnie skrywa,
KtóŜ wyjść mi kaŜe? Kto mnie tu przyzywa?
Po co, skrzydłami lotnymi opięty,
Stawać mam tutaj, sam z siebie wyjęty?
AUTOR
To ja, twój Autor, pan nad wszystkich wielki.
To moje tchnienie, promień z mojej ręki
Oświeca ciebie, a twe ciemne ciało
W kształt przyobleka.
ŚWIAT
Słucham, co się stało?
Co mi rozkaŜesz? Czego Ŝądasz, Panie?
P e d r o C a l d e r o n d e l a B a r c a
W
I E L K I
T
E A T R
Ś
W I A T A
3
AUTOR
Mam pewien pomysł – jego wykonanie
Powierzę tobie. Chcę święto wyprawić
Ku czci mej władzy – pragnę władzę sławić,
Nie wątpię bowiem, Ŝe o mojej chwale
Cała Natura hymny śpiewa stale.
A skoro zawsze to najbardziej cieszy
I braw najwięcej zyskuje, co śmieszy,
Niech ujrzy Niebo dziś na twojej scenie
Jakąś komedię. – Damy przedstawienie
O ludzkim Ŝyciu. Ja jestem Autorem,
A na dodatek to święto jest moje,
Sam więc aktorów do sztuki wypatrzę,
Sam rozdam role, niech w
Świata Teatrze
KaŜdy z nich zagra najlepiej, jak umie
Lecz w dekoracjach, przy świetle, w kostiumie!
Masz wolną rękę: pracuj do tej pory,
AŜ w szczerą prawdę zmienią się pozory.
Będziesz teatrem, ja jestem Autorem,
Człowiek za chwilę zostanie aktorem.
ŚWIAT
Hojny mój Twórco, którego potędze
I słowu wszystko podlega, co Ŝyje;
Ja,
Wielki Teatr Świata,
ludzka scena,
Gdzie dla kaŜdego zapowiedź się kryje
Tego, co musi z Twej najwyŜszej woli
Obowiązkową część stanowić roli,
Spełnię, co kaŜesz – bo choć Ŝądasz trudu,
Sam dałeś więcej, dokonując cudu.
Najpierw, nim będą gotowi aktorzy,
Czarną materię przed sceną załoŜę;
Za nią, w ukryciu, rzeczy pomieszanie
Będzie chaosem, lecz juŜ wkrótce, Panie,
Owa mgła czarna – prędko, jak opadła
Wzniesie się w górę i rozbłysną światła.
Musi być jasno, bo gdzie światła nie ma,
Nie ma teŜ święta ani przedstawienia.
Jasności, stań się! – Niechaj obie lampy
Oświetlą scenę, kulisy i rampy!
1
1
KS. RODZAJU 1: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność
była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch BoŜy unosił się nad wodami. Wtedy Bóg rzekł: Niechaj się stanie
światłość! I stała się światłość. Bóg widząc, Ŝe światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności. I nazwał Bóg świa
tłość dniem, a ciemność nazwał nocą. I tak upłynął wieczór i poranek – dzień pierwszy. A potem Bóg rzekł: Nie
chaj powstanie sklepienie w środku wód i niechaj ono oddzieli jedne wody od drugich! Uczyniwszy to sklepienie,
Bóg oddzielił wody pod sklepieniem od wód ponad sklepieniem; a gdy tak się stało, Bóg nazwał to sklepienie
niebem. I tak upłynął wieczór i poranek – dzień drugi. A potem Bóg rzekł: Niechaj zbiorą się wody spod nieba w
P e d r o C a l d e r o n d e l a B a r c a
W
I E L K I
T
E A T R
Ś
W I A T A
4
Boska dnia lampo! Boska lampo nocy,
Której gwiazd tysiąc dano ku pomocy,
Lśniących na niebie jak Ŝywe granaty
Świećcie! – Bo oto z pierwszej się poświaty
Rodzi Dzień Pierwszy, ten zaląŜek prosty
Wszelkich spraw ludzkich i wielkich praw boskich!
JuŜ moŜna dostrzec wśród pierwszych promieni
Przepiękny ogród, tak pełen zieleni,
Zmyślnych perspektyw i pysznych widoków,
śe wprost nie moŜna nadziwić się oku!
Bo jak Natura dopięła tej sztuki?
Tak sama z siebie? Bez Ŝadnej nauki?
Pierwszy raz kwiaty, co wyjrzą niezdarnie
Z róŜowych pąków, zdumienie ogarnie
Na widok brzasku! Pierwszy raz festony
Smacznych owoców ugną drzew korony!
Smacznych, o ile juŜ zazdrości Ŝmija
Jadu do miąŜszu wsączyć nie zdąŜyła...
2
jedno miejsce i niech się ukaŜe powierzchnia sucha! A gdy tak się stało, Bóg nazwał tę suchą powierzchnię zie
mią, a zbiorowisko wód nazwał morzem. Bóg widząc, Ŝe były dobre, rzekł: Niechaj ziemia wyda rośliny zielone:
trawy dające nasiona, drzewa owocowe rodzące na ziemi według swego gatunku owoce, w których są nasiona. I
stało się tak. Ziemia wydała rośliny zielone: trawę dającą nasienie według swego gatunku i drzewa rodzące owoce,
w których było nasienie według ich gatunków. A Bóg widział, Ŝe były dobre. I tak upłynął wieczór i poranek –
dzień trzeci. A potem Bóg rzekł: Niechaj powstaną ciała niebieskie, świecące na sklepieniu nieba, aby oddzielały
dzień od nocy, aby wyznaczały pory roku, dni i lata; aby były ciałami jaśniejącymi na sklepieniu nieba i aby świe
ciły nad ziemią. I stało się tak. Bóg uczynił dwa duŜe ciała jaśniejące: większe, aby rządziło dniem, i mniejsze,
aby rządziło nocą, oraz gwiazdy. I umieścił je Bóg na sklepieniu nieba, aby świeciły nad ziemią; aby rządziły
dniem i nocą i oddzielały światłość od ciemności. A widział Bóg, Ŝe były dobre. I tak upłynął wieczór i poranek –
dzień czwarty. Potem Bóg rzekł: Niechaj się zaroją wody od roju istot Ŝywych, a ptactwo niechaj lata nad ziemią,
pod sklepieniem nieba! Tak stworzył Bóg wielkie potwory morskie i wszelkiego rodzaju pływające istoty Ŝywe,
którymi zaroiły się wody, oraz wszelkie ptactwo skrzydlate róŜnego rodzaju. Bóg widząc, Ŝe były dobre, pobłogo
sławił je tymi słowami: Bądźcie płodne i mnóŜcie się, abyście zapełniały wody morskie, a ptactwo niechaj się
rozmnaŜa na ziemi. I tak upłynął wieczór i poranek – dzień piąty. Potem Bóg rzekł: Niechaj ziemia wyda istoty
Ŝywe róŜnego rodzaju: bydło, zwierzęta pełzające i dzikie zwierzęta według ich rodzajów! I stało się tak. Bóg
uczynił róŜne rodzaje dzikich zwierząt, bydła i wszelkich zwierząt pełzających po ziemi. I widział Bóg, Ŝe były
dobre.”
2
KS. RODZAJU 3: „A wąŜ był bardziej przebiegły niŜ wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył. On to
rzekł do niewiasty: Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?
Niewiasta odpowiedziała węŜowi: Owoce z drzew tego ogrodu jeść moŜemy, tylko o owocach z drzewa, które jest
w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli. Wtedy
rzekł wąŜ do niewiasty: Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, Ŝe gdy spoŜyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się
wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło. Wtedy niewiasta spostrzegła, Ŝe drzewo to ma owoce dobre do
jedzenia, Ŝe jest ono rozkoszą dla oczu i Ŝe owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z
niego owoc, skosztowała i dała swemu męŜowi, który był z nią: a on zjadł. A wtedy otworzyły się im obojgu oczy
i poznali, Ŝe są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski. Gdy zaś męŜczyzna i jego Ŝona usły
szeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie, w porze kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Panem
Bogiem wśród drzew ogrodu. Pan Bóg zawołał na męŜczyznę i zapytał go: Gdzie jesteś? On odpowiedział: Usły
szałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się. Rzekł Bóg: KtóŜ ci powiedział, Ŝe
jesteś nagi? Czy moŜe zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść? MęŜczyzna odpowiedział: Niewiasta, którą
postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem. Wtedy Pan Bóg rzekł do niewiasty: Dlaczego to
uczyniłaś? Niewiasta odpowiedziała: WąŜ mnie zwiódł i zjadłam. Wtedy Pan Bóg rzekł do węŜa: PoniewaŜ to
uczyniłeś, bądź przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i polnych; na brzuchu będziesz się czołgał i
proch będziesz jadł po wszystkie dni twego istnienia. Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, po
między potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiaŜdŜy ci głowę, a ty zmiaŜdŜysz mu piętę. Do niewiasty po
wiedział: Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu
męŜowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą. Do męŜczyzny zaś Bóg rzekł: Po
P e d r o C a l d e r o n d e l a B a r c a
W
I E L K I
T
E A T R
Ś
W I A T A
5
Tysiąc strumieni ruszy wprost przed siebie,
Ich odmarsz rosą świt opłacze w niebie,
A ja tymczasem ludzki raj oprawię
W zielone łąki, w pola nieuprawne;
Gdzie gór potrzeba, wznieść się kaŜę górom,
Z nich zwinnym rzekom w doliny się zsunąć;
WyŜłobię ziemię zmyślnie a głęboko
I – niechaj płyną ku morskim zatokom!
W tej pierwszej scenie, co na drugą czeka,
WciąŜ nawet śladu nie znajdziesz człowieka,
Lecz zaraz ujrzysz, jak państwa funduję,
Jak wznoszę zamki, jak miasta buduję!
A kiedy góry swym cięŜarem ziemię,
Zaś wiatr nadmiernym umęczą oporem,
Wtedy na inną dekorację zmienię
I wodzie główną kaŜę zagrać rolę.
Wszystko przepadnie w szalonym potopie,
A wśród odmętów, miotany falami,
Błądząc po wodach przypłynie tu okręt,
Brzemienny ludźmi, fauną i ptakami.
3
niewaŜ posłuchałeś swej Ŝony i zjadłeś z drzewa, co do którego dałem ci rozkaz w słowach: Nie będziesz z niego
jeść – przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej poŜywienie dla siebie
po wszystkie dni twego Ŝycia. Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecieŜ pokarmem twym są płody roli. W po
cie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać poŜywienie, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty;
bo prochem jesteś i w proch się obrócisz! MęŜczyzna dał swej Ŝonie imię Ewa, bo ona stała się matką wszystkich
Ŝyjących. Pan Bóg sporządził dla męŜczyzny i dla jego Ŝony odzienie ze skór i przyodział ich. Po czym Pan Bóg
rzekł: Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać
owoc takŜe z drzewa Ŝycia, zjeść go i Ŝyć na wieki. Dlatego Pan Bóg wydalił go z ogrodu Eden, aby uprawiał tę
ziemię, z której został wzięty. Wygnawszy zaś człowieka, Bóg postawił przed ogrodem Eden cherubów i połysku
jące ostrze miecza, aby strzec drogi do drzewa Ŝycia.”
3
KS. RODZAJU 7 – 8: A potem Pan rzekł do Noego: Wejdź wraz z całą twą rodziną do arki, bo przekonałem się, Ŝe
tylko ty jesteś wobec mnie prawy wśród tego pokolenia. Z wszelkich zwierząt czystych weź z sobą siedem sam
ców i siedem samic, ze zwierząt zaś nieczystych po jednej parze: samca i samicę; równieŜ i z ptactwa – po siedem
samców i po siedem samic, aby w ten sposób zachować ich potomstwo dla całej ziemi. Bo za siedem dni spuszczę
na ziemię deszcz, który będzie padał czterdzieści dni i czterdzieści nocy, aby wyniszczyć wszystko, co istnieje na
powierzchni ziemi – cokolwiek stworzyłem. I spełnił Noe wszystko tak, jak mu Pan polecił. Noe miał sześćset lat,
gdy nastał potop na ziemi. Noe wszedł z synami, z Ŝoną i z Ŝonami swych synów do arki, aby schronić się przed
wodami potopu. Ze zwierząt czystych i nieczystych, z ptactwa i ze wszystkiego, co pełza po ziemi, po dwie sztuki,
samiec i samica, weszły do Noego, do arki, tak jak mu Bóg rozkazał. A gdy upłynęło siedem dni, wody potopu
spadły na ziemię. W roku sześćsetnym Ŝycia Noego, w drugim miesiącu roku, siedemnastego dnia miesiąca, w tym
właśnie dniu trysnęły z hukiem wszystkie źródła Wielkiej Otchłani i otworzyły się upusty nieba; przez czterdzieści
dni i przez czterdzieści nocy padał deszcz na ziemię. I właśnie owego dnia Noe oraz jego synowie, Sem, Cham i
Jafet, Ŝona Noego i trzy Ŝony jego synów weszli do arki, a wraz z nimi wszelkie gatunki zwierząt, bydła, zwierząt
pełzających po ziemi, wszelkiego ptactwa <i istot ze skrzydłami>. Wszelkie istoty, w których było tchnienie Ŝycia,
weszły po parze do Noego do arki. Gdy juŜ weszły do arki samiec i samica kaŜdej istoty Ŝywej, jak Bóg rozkazał
Noemu, Pan zamknął za nim [drzwi]. A potop trwał na ziemi czterdzieści dni i wody wezbrały, i podniosły arkę
ponad ziemię. Kiedy przybywało coraz więcej wody i poziom jej podniósł się wysoko ponad ziemią, arka płynęła
po powierzchni wód. Wody bowiem podnosiły się coraz bardziej nad ziemię, tak Ŝe zakryły wszystkie góry wyso
kie, które były pod niebem. Wody się więc podniosły na piętnaście łokci ponad góry i zakryły je. Wszystkie istoty
poruszające się na ziemi z ptactwa, bydła i innych zwierząt i z wszelkich jestestw, których było wielkie mnóstwo
na ziemi, wyginęły wraz ze wszystkimi ludźmi. Wszystkie istoty, w których nozdrzach było oŜywiające tchnienie
Ŝycia, wszystkie, które Ŝyły na lądzie, zginęły. I tak Bóg wygubił doszczętnie wszystko, co istniało na ziemi, od
człowieka do bydła, zwierząt pełzających i ptactwa powietrznego; wszystko zostało doszczętnie wytępione z zie
mi. Pozostał tylko Noe i to, co z nim było w arce. A wody stale się podnosiły na ziemi przez sto pięćdziesiąt dni.
Ale Bóg, pamiętając o Noem, o wszystkich istotach Ŝywych i o wszystkich zwierzętach, które z nim były w arce,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]