Cabot Meg - Pamiętnik Księżniczki 02 - Księżniczka w świetle reflektorów, Cabot Meg, pamiętnik ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->MEG CABOTKSIĘŻNICZKA W ŚWIETLEREFLEKTORÓWPoniedziałek, 20 października, 8.00No, dobra. Zaczęło się tak: siedziałam właśnie w kuchni i jadłam płatki z mlekiem, jakzwykle w poniedziałek rano, a tu mama wychodzi z łazienki z taką dziwną miną. W dodatkubyła strasznie blada, włosy miała takie jakieś zmierzwione i włożyła aksamitny szlafrokzamiast kimona, a to zwykle oznacza u niej zespół napięcia przedmiesiączkowego.Powiedziałam więc:- Mamo, chcesz panadol? Bo nie obraź się, ale wyglądasz, jakby ci był potrzebny.Trochę nieostrożnie jest odzywać się w ten sposób do kobiety, której wkrótce ma sięzacząć okres, ale wiecie, to w końcu moja mama i tak dalej. Mało prawdopodobne, żeby zmiejsca mnie znokautowała ciosem karate, chociaż zrobiłaby to na pewno, gdyby zwrócił siętak do niej ktoś obcy.Ale ona powiedziała tylko:- Nie. Nie, dzięki. - Takim nieprzytomnym tonem.I wtedy zrozumiałam, że musiało stać się coś naprawdę okropnego. No wiecie, naprzykład że Gruby Louie zjadł następną skarpetkę albo odetną nam prąd, bo znówzapomniałam na czas wyłowić rachunek z wielkiej miski na sałatę, do której mama stalewrzuca całą pocztę.Złapałam mamę za ramiona i pytam:- Mamo? Mamo, co się stało? O co chodzi?Najpierw pokręciła głową, zupełnie jak w chwili, kiedy nie może się połapać winstrukcji odgrzewania pizzy w mikrofalówce.- Mia... - odezwała się wreszcie zdumionym, ale szczęśliwym głosem. - Mia, jestem wciąży.O mój Boże! O MÓJ BOŻE!MOJA MAMA BĘDZIE MIAŁA DZIECKO Z MOIM NAUCZYCIELEMALGEBRY.Poniedziałek, 20 października,godzina wychowawczaWiecie, ja naprawdę próbuję przyjąć to spokojnie. Bo zupełnie nie ma sensudenerwować się tym wszystkim.Ale jak ja mam się NIE DENERWOWAĆ?! Moja mama zostanie wkrótce samotnąmatką. ZNOWU.Można by pomyśleć, że dzięki mnie dostała nauczkę i tak dalej, ale najwyraźniejniczego się nie nauczyła.Jakbym jeszcze miała za mało problemów. Przecież moje życie i tak się praktycznieskończyło. Ja po prostu nie rozumiem, jak można oczekiwać, że wezmę na siebie jeszczewięcej. Bo czy to nie dosyć, że:1. Jestem najwyższą dziewczyną w pierwszej klasie.2. Jestem też najsłabiej rozwinięta w okolicach klatki piersiowej.3. W zeszłym miesiącu odkryłam, że moja matka spotyka się z moim nauczycielemalgebry.4. Również w zeszłym miesiącu dowiedziałam się, że jestem jedyną pretendentką dotronu pewnego niedużego europejskiego księstwa.5. Muszę pobierać lekcje etykiety dworskiej u mojej babki ze strony ojca.CODZIENNIE.6. W grudniu mam zostać przedstawiona obywatelom mojego nowego kraju na antenietelewizji publicznej (w Genowii, która ma tylko 50 tysięcy mieszkańców, alezawsze).7. Nie mam chłopaka.O, nie. Widzicie, wszystko to jeszcze widocznie niedostateczne brzemię. Teraz mojamama musiała zajść w ciążę bez ślubu. ZNOWU.Dzięki, mamo. Wielkie, serdeczne dzięki.Poniedziałek, 20 października,dalej godzina wychowawczaNie, nie mogę tego zrozumieć. Dlaczego ona i pan Gianini nie używali środkówantykoncepcyjnych? Czy ktoś mógłby mi to łaskawie wyjaśnić? Co się stało z jejkapturkiemdopochwowym? Wiem, że go używa. Raz kiedyś, kiedy byłam mała, znalazłam gopod prysznicem. Zabrałam go sobie i przez parę tygodni służył jako basenik dla ptaków wogródku mojego domku dla Barbie, aż mama wreszcie go znalazła i zabrała z powrotem.Albo kondomy??? Czy ludziom w wieku mojej mamy wydaje się, że są odporni nachoroby przenoszone drogą płciową? Na zachodzenie w ciążę odporni ewidentnie nie są. Naco oni liczyli?!To TAKIE zupełnie w stylu mojej mamy. Ona nie umie zapamiętać choćby tego, żetrzeba kupić papier toaletowy. Jak niby miałaby pamiętać o zażywaniu środkówantykoncepcyjnych?Poniedziałek, 20 października, algebraNiewiarygodne. To jest naprawdę niewiarygodne.Ona mu nic nie powiedziała. Moja matka zaszła w ciążę z moim nauczycielem algebryI NIC MU NAWET NIE POWIEDZIAŁA.Wiem, że mu nic nie powiedziała, bo kiedy weszłam do sali dziś rano, pan Gianinipowiedział tylko:- O, cześć Mia. Jak się masz?O, CZEŚĆ MIA. JAK SIĘ MASZ???Nie tak rozmawia się z osobą, której matka zaszła z tobą w ciążę. Mówi się coś wrodzaju:- Przepraszam, Mia, czy możemy zamienić parę słów?A potem córkę kobiety, z którą popełniło się ten nietakt, zabiera się do holu, gdzienależy paść przed nią na ugięte kolano i pokornie błagać ją o wyrozumiałość i przebaczenie.Tak się wypada zachować.Nie mogę się powstrzymać - gapię się ciągle na pana G. i zastanawiam, jak będziewyglądać moja młodsza siostra albo brat. Mama jest przecież totalnie atrakcyjna, wyglądazupełnie jak Carmen Sandiego, tyle że nie nosi trencza - kolejny dowód na to, że stanowiębiologiczną anomalię, bo nie odziedziczyłam po niej ani grzywy gęstych czarnych włosów,ani miseczki C. No więc, z tej strony nie ma się czego obawiać.Ale pan G.? No, sama nie wiem... Nie żeby pan G. nie był przystojny. To znaczy, jestw końcu wysoki i ma wszystkie włosy (punkt dla niego, ponieważ mój własny ojciec jest łysyjak parkometr). Ale ten jego nos? Totalnie nie umiem wyobrazić sobie dziecka z takim nosem.Jest po prostu za duży.Mam szczerą nadzieję, że dzieciak odziedziczy nos po mojej mamie, a po panu G.weźmie umiejętność dzielenia ułamków w pamięci.Najsmutniejsze jest to, że pan Gianini nie ma zielonego pojęcia, jaki cios wkrótce naniego spadnie. Byłoby mi go żal, gdyby nie to, że koniec końców sam jest sobie winien.Wiem, że do tanga trzeba dwojga, ale na litość boską, moja matka jest malarką. On jestnauczycielem algebry.A teraz mi powiedzcie, kto z tych dwojga powinien mieć trochę zdrowego rozsądku.Poniedziałek, 20 października, angielskiRewelacja. Po prostu rewelacja.Jakby jeszcze było mało, teraz nasza nauczycielka angielskiego stwierdziła, że w tymsemestrze będziemy pisać DZIENNIK. Nie żartuję. DZIENNIK. Przecież ja już prowadzę pa-miętnik.Wyobraźcie sobie: pod koniec każdego tygodnia mamy PRZYNOSIĆ NASZEDZIENNIKI DO SPRAWDZENIA. Pani Spears BĘDZIE JE CZYTAŁA. Bo chce nas lepiejpoznać. Mamy zacząć od przedstawienia się i wymienić nasze najważniejsze dane osobiste.Potem mamy przejść do notowania naszych najgłębszych myśli i odczuć.Ona chyba żartuje. Już lecę opowiadać pani Spears o swoich najgłębszych myślach iodczuciach. Nie zwierzam się ze swoich najgłębszych myśli i odczuć nawet własnej MATCE.Miałabym się z nich zwierzać NAUCZYCIELCE ANGIELSKIEGO?No i na pewno nie mogę dać jej do przeczytania TEGO pamiętnika. Jest tu mnóstworzeczy, o których nikt nie powinien wiedzieć. Na przykład choćby to, że moja mama zaszła wciążę z moim nauczycielem algebry.No cóż, będę po prostu musiała zacząć prowadzić nowy dziennik. Dziennik NA NIBY.Zamiast notować w nim swoje najgłębsze przeżycia i odczucia, będę zwyczajnie wypisywaćkłamstwa i oddawać je do sprawdzenia zamiast prawdziwego pamiętnika.Jestem kłamczuchą z tak dużym doświadczeniem, że bardzo wątpię, czy pani Spearszrobi to jakąkolwiek różnicę.JĘZYK ANGIELSKIDZIENNIKMia ThermopolisŁAPY PRZY SOBIE!!!TAK, TY TEŻ,CHYBA ŻE NAZYWASZ SIĘ PANI SPEARS!!!WstępNAZWISKO:Amelia Mignonette Grimaldi Thermopolis Renaldo, w skrócie zwana
[ Pobierz całość w formacie PDF ]