Cast Kristin - Uciekinierzy - Bursztynowy Dym TOM 1, książki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Kristin CastBursztynowy DymUciekinierzyKsięga pierwszaPrzełożyła Iwona Michałowska-GabrychPROLOGStarożytni znali je jako Furie. Trzy siostry strzegącesprawiedliwości, strażniczki tych, którzy mogli zniweczyćludzkość i żywić się duszami niewiniątek, nosiły obliczatrzech faz życia kobiety: Młódki, Matki i Staruszki. Tepotężne eteryczne istoty więziły bulgoczącą wściekłość,chorobę i przemoc na najniższym poziomie Hadesu. Totam, w kryształowej jaskini w sercu Tartaru, znajdował sięich dom. W świetle fantazyjnych żyrandoli lód na gipso-wych ścianach jaskini połyskiwał niczym krople deszczuw blasku słońca. Mijały stulecia, a siostry wciąż pilnowałyporządku, za towarzyszy mając jedynie siebie nawzajemi więźniów Tartaru.Aż pewnego dnia z krainy śmiertelnych przywiałomiłość, która zakiełkowała w sercu Młódki.*– Istnieją tylko dwa typy śmiertelnych – prychnęłaMatka, przetrząsając wielką garderobę. – Przeklęcii zbawieni.Rzuciła chustą, która zwinięta w kłębek wylądowałaobok Młódki.Młódka pogłaskała miękki fioletowy aksamit.– A jeśli się mylisz? Jeśli istnieją niezliczone typyśmiertelnych? Jeśli to wszystko jest bardziej złożone, niż cisię zdaje?Krótkie brązowe włosy Matki otarły się o ramiona,gdy się odwracała, by rzucić siostrze protekcjonalne spoj-rzenie.– Jakim cudem? Rodzą się i umierają w czasie, którytobie potrzebny jest do podjęcia nawet najprostszej decyzji.– Nie możemy ich winić za to, że spędzają na ziemi takniewiele czasu. Ja tylko chciałabym poznać ich świat, takjak poznałam nasz. Choćby przez mgnienie oka.– To niemożliwe! – ofuknęła ją Matka. – Nie rozu-miesz? Jesteśmy inne. To my zapewniamy im bezpie-czeństwo przez ten żałośnie krótki żywot.– Wszystkie stworzenia kiedyś muszą umrzeć –burknęła Młódka. – My też.– Jesteśmy inne – upierała się Matka, wyjmującz szafy śnieżnobiały szal i narzucając na szerokie ramiona.– Gdy skończy się nasz czas, wyewoluujemy, by służyćwyższemu celowi. Nikt nie będzie nas osądzał ani decy-dował, jak spędzimy wieczność.– Ale...– Żadnego „ale”. – Matka zamknęła lustrzane drzwi. –Nie możesz trwonić czasu na wymyślanie historyjek ośmiertelnych. Tartar nas potrzebuje.– Ty i Staruszka mówicie o naszym domu, jakby byłżywą istotą. To tylko korytarze i pomieszczenia, takie sa-me jak na innych poziomach Hadesu. – Młódka przyjrzałasię swemu odbiciu w lustrze i wyprostowała zgarbioneplecy.– Myślisz, że to nasza uroda strzeże śmiertelnych iutrzymuje zło tego świata z dala od nich?Młódka potrząsnęła długimi kasztanowymi włosami.– Pewnie nie.– Pomyśl przez chwilę o potwornym złu, które tuwięzimy.– A konkretnie?Matka z westchnieniem przysiadła na łóżku obok niej.– Gdyby choć jedno z tych stworzeń oswobodziło się,jak byśmy się uchroniły przed jego zemstą? Jak byśmyuchroniły śmiertelnych, o których tak się troszczysz? Mu-simy szanować swój dom. Jest żywy, bo potrafi ochronićprzed zniszczeniem zarówno nas, jak i świat śmiertelnych.Młódka pogładziła kryształowy amulet zawieszony naszyi.– Przecież to niemożliwe. Nic nie może uciecz Tartaru.– Wszystko jest niemożliwe, póki nie okaże się moż-liwe.Zmarszczyła brwi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natro.keep.pl
  • Copyright 2016 Lisbeth Salander nienawidzi mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet.
    Design: Solitaire