Calm Envy - Reita x Ruki, Fanfiction PL, J-rock, the GazettE

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
* * *Idę pustymi, zimnymi alejkami, nie mam w tym większego celu. Zima zawsze była dla mnie inspiracjš, wiesz o tym prawda? Głupie pytanie, przecież wiedziałe o mnie wszystko jak i ja o Tobie. Lecz w tej chwili staram się nie zwracać uwagi na biały puch otulajšcy ziemię, nie potrafię. Zbyt przypomina mi chwile spędzone razem, kiedy jak za czasu gdy bylimy dziećmi, spacerowalimy po onieżonych parkach rozmawiajšc o wszystkim, co nam się w cišgu dni przydarzyło. Obiecywałem sobie wtedy, że zawsze będziemy tak wspólnie spędzać czas, dzielić się przemyleniami i najskrytszymi marzeniami, będziemy ić razem przez życie. Jednak nie przewidziałem, że tej niemej obietnicy dotrzymam tylko ja.Stawiam krok za krokiem, nie wiedzšc dokšd zmierzam, nie oglšdajšc się za siebie. Żeby i tak łatwo można było nie myleć już o przeszłoci, żeby zapomnieć. Bo wiesz, chyba zdecydowanie łatwiej by było mi pucić to w niepamięć, nigdy nie doznać tego uczucia. Kochałem Cię, tak. Jestem tego pewien, bo mimo zastrzeżeń, doskonale wiem, że wcišż tak jest.To narodziło się wraz z naszš przyjaniš, z każdym umiechem z twojej strony, który budował kruchš nadzieję, spojrzeniem, które przeszywało mnie na wskro, słowem wypowiedzianym przez Twoje tak pożšdane przeze mnie usta - to wszystko stało się tym głębokim uczuciem, którym dażę Cię do dzi. Kocham Cię, nawet teraz, gdy wiem już, że nigdy nie usłyszę od ciebie tego samego.Mijam ławkę, na której kiedy siadalimy wspólnie by odpoczšć po długim spacerze i przypominam sobie ciepło twoich dłoni. Gdy zwierzałe mi się o swoim uczuciu, niemal z niepewnoci roniłe łzy, jednak starałe się powstrzymać, zachować resztki godnoci. Tuliłem Cię do siebie, wiedzšc już, że to może być ten ostatni raz. Starałem się zapamiętać każdš sekundę, którš spędziłe w moich ramionach, bo wiedziałem jak bardzo będzie mi tego brakować.Twój zapach, który wtedy otulał mnie swojš delikatnš woniš, teraz już nie często napotykany jest w moim życiu. Teraz on i to ciepło, które czułem przytulajšc Cię do swej piersi, Twoje uczucia, wszystko - przeznaczone jest dla jednej osoby.Cholera, nawet nie wiesz jak trudno mi zrozumieć, że nie mogę nim być! Że to nie dla mnie jest Twój umiech, szczęcie, którego dowiadczasz, że to nie ja jestem osobš, która zetrze Twoje łzy, pozbędzie się smutku. To nie ja będę Cię przytulał, całował, kochał, a w zamian nie będę darzony przez Ciebie tym szczególnym uczuciem. Wštpie by mógł być choć w maleńkim stopniu wiadomy tego, jak bardzo chciałbym być na jego miejscu. Zazdronik? Tak, jestem cholernie zazdrosny... Ale czy to le, że chcę szczęcia? Trochę uczucia od Ciebie, tego, który do tej pory nie chce opucić mojego złamanego serca, nawet gdy już nie ma nadzieji.Siadam na naszej ławce, tej, na której powiedziałe mi, że kochasz. Chciałe się dzi tu ze mnš wybrać, prawda? Zaskoczeniem było dla Ciebie, że to ja nie chciałem się zgodzić. Zazwyczaj ty odwoływałe nasze spotkania, nigdy jako nie dršżyłem z jakich powodów. Miałe swoje życie, swojš miłoć, nie chciałem Ci w niej przeszkadzać. Można powiedzieć, że dzi odmówiłem z tego samego powodu co Ty. Bo nie potrafiłbym spojrzeć mojej miłoci w oczy, widzšc w nich uczucie, które nie jest dla mnie.Zaciskam dłonie w pięci wspominajšc sobie Twoje słowa, kiedy skończyłem Cię pocieszać. "Cieszę się, że Cię mam". Tak, miałe mnie, zawsze miałe i mieć będziesz. Ale kiedy odwzajemnisz mi się tym samym, kiedy ja będę mógł powiedzieć, że mam Ciebie? Już nigdy... Bo co by zrobił gdybym powiedział o swoich uczuciach? Najzwyczajniej w wiecie podszedł i powiedział "kocham Cię"? Nic, bo odpowiedzieć mi nie możesz, a bynajmniej nie tak, jak bym tego chciał. Za bardzo go kochasz. Jego, nie mnie.Wyjmuję z kieszeni telefon. Zazwyczaj kasuję wszystkie wiadomoci, wszystkie oprócz tych od Ciebie. Wiem wtedy, że o mnie choć w małym stopniu pamiętasz. Czytam po kolei wiadomoci od Ciebie, te o naszych spotkaniach, imprezach, wypadach na miasto czy i zwykłych próbach zespołu. Gdy nagle natrafiam na tš jednš, która tyle krzywdy wyrzšdziła w moim sercu. DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO TAKANORI. JESTEMY RAZEM! I po tych słowach co we mnie pęka, telefon wypada mi z ršk, a pierwsza łza spływa po moim policzku. Płaczę.Przez zaszkolne oczy rozglšdam się po Naszym parku. Kiedy zauważam, że nie ma wokół wiele przechodniów, siedzšc na Naszej ławce, nagle sięgam do kieszeni płaszcza. Wyjmuję ten przedmiot, który pewnie znienawidzisz. W końcu jestem Twoim przyjacielem... Aż czy może tylko przyjacielem...? Nie mam pojęcia... Jednak to może wystarczać Tobie. Ja... nie mam już sił na więcej, nie dałbym rady po raz kolejny zobaczyć Cię z nim, ujrzeć Twojš rozpromienionš twarz. Spotkać uczucie, które jest między wami, które tak bardzo chciałem od Ciebie dostać, a nie dostałem, którym darzyłem Cię i nawet po wszystkim, wiem, że wcišż będę.Na skroni czuję zimno metalu, jestem o krok od drugiego, tego lepszego życia. Wcišż się waham, dłonie mi się trzęsš, jednak przestajš gdy nagle pojawiasz się przed moimi oczami... w jego ramionach. Kolejne łzy płynš po mojej twarzy ukazujšc jak wiele dla mnie znaczysz i zawsze będziesz znaczył. Jednak nasze wspólnie dni już nie powrócš, tak jak i osoba, którš tak bardzo kochałem.Lubiłe jak się umiecham, prawda? Zrobię to dla Ciebie. Umiecham się po raz ostatni zostawiajšc Ci ten umiech na pożegnanie.-Żegnaj Akira - szepczę cišgnšc za spust.Moje ciało bezwładnie upada, czerwień kontrastuje ze srebrzystš bielš niegu. Już jest po wszystkim. A mimo to, ostatnia łza jeszcze spływa po umiechniętej twarzy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natro.keep.pl
  • Copyright © 2016 Lisbeth Salander nienawidzi mężczyzn, którzy nienawidzÄ… kobiet.
    Design: Solitaire