Calmann Marianne - Za murami Avignonu, 11.14
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->MARIANNE CALMANNZa murami AwinionuPrzełożyła Agnieszka Barbara CiepłowskaTytuł oryginału: AVIGNONZnajserdeczniejszymi podziękowaniamidla Jennifer Luithlen i Petera DayMarianne Calmann- brytyjska pisarka, autorka dwóch powieści „The Carriere ofCarpentras” i „Za murami Awinionu”; jest członkiem prestiżowej awiniońskiej Academie deVaucluse.W roku 1346 Awinion był w pełni rozkwitu. Rządził tam papież Klemens VI, mając nawzględzie tolerancję i dobrobyt miasta. Podczas gdy w Europie narastały nastroje antysemickie,on oferował Żydom azyl. Powieść „Za murami Awinionu” barwnie maluje losy jednej zżydowskich rodzin zamieszkałej w awiniońskim getcie. Poznajemy Blanchette, śliczną młodąkobietę, która dobrze wie, czego chce, jej matkę, szwagra i męża. Ich życie jest nierozdzielniezwiązane z losami chrześcijan: oczarowanego urokami miasta pazia papieskiego kardynała czySaint-Amanta, najbardziej znanego kobieciarza w mieście, rozpustnika, skonfliktowanego zsamym papieżem. Jest w tej powieści strach i nadzieja, miłość i nienawiść, a kiedy w mieściepojawia się zaraza, wszyscy mieszkańcy stolicy chrześcijaństwa rozpoczynają walkę oprzetrwanie. Czy sympatie, więzi rodzinne, miłość przetrwają tę próbę?Rozdział 1Był rok tysiąc trzysta czterdziesty szósty. Duszami chrześcijan od czterech lat rządził zpałacu w Awinionie papież Klemens VI, człowiek wielki, światły i hojny.Czerwiec przyniósł ze sobą duchotę i upały większe niż zazwyczaj. Dopiero od trzech dnicuchnące ulice przeludnionego miasta chłodził późny mistral. Zawsze, gdy się pojawiał,wzrastała liczba przestępstw, szczególnie zbrodni namiętności. Dziś, w noc pełni księżyca,wyczerpane miasto Awinion, objęte ramieniem rzeki, zapadło w niespokojny sen.Po drugiej stronie Rodanu, w Villeneuve, przy stromej krętej ulicy nad samym brzegiemrzeki, stała rezydencja należąca do członka dworu papieskiego, kardynała Le Gora. Dość blisko,by mógł się natychmiast stawić na nagłe wezwanie papieża, wystarczająco daleko, żebyzapewnić gospodarzowi prywatność, której Le Gor potrzebował i którą ogromnie sobie cenił.Dzwony wybiły pierwszą. W bogato zdobionej sypialni, mogącej pod względemprzepychu śmiało konkurować z apartamentami papieskimi, kardynał Le Gor stał przy oknie,wdychając chłodną bryzę. Jedwabna toga zsunęła mu się z ramion. Patrzył na złoty prostokątświatła za rzeką, na rozjarzone żółtym blaskiem świec okno na szczycie jednej z wież,strzelających w niebo z pałacu papieskiego.- Albo papież cierpi na bezsenność, albo mu się odnowiła zeszłoroczna puchlina wodna -mruknął.Towarzysz kardynała odgarnął wilgotne, zgniecione prześcieradła i wziął z tacy stojącejobok łóżka dwie fioletowe figi.Opuścił stopy na cudownie chłodną marmurową posadzkę i podszedł do kardynała.- W zeszłym roku papież cierpiał na infekcję od zęba, panie- przypomniał. - Powiedziałeś wtedy, że jest groźna i może zakazić cały organizm. Aletak się nie stało. Powiedziałeś też, panie, że doktorzy dobrze wywiązali się z obowiązków.- Dzięki Panu najwyższemu.Nocny powiew chłodził nagie ciała. Poruszył siwymi lokami Le Gora i rozgarnął złotepukle opadające na szerokie ramiona kochanka.- Odejdź od okna! - syknął kardynał.- Przecież nie ma sposobu, żeby nas dojrzał.- Mimo wszystko. Dość już mam kłopotów.***Minęła północ, nim rycerz Guillaume de Saint-Amant, zarządca i rewident księgowygospodarstwa papieskiego, nareszcie zasnął. Od mistrala bolała go głowa.Ledwo zamknął oczy, a już obudził się z drgnieniem. Czy mu się śniło, czy rzeczywiściepoczuł czyjąś dłoń na ramieniu?W niepewnym świetle księżyca, które sączyło się przez wąskie okno, dojrzał czarną,zwalistą postać mnicha. Przybysz wyszeptał mu do ucha kilka zdań, tonem naglącym,rozkazującym.- ...natychmiast,chevalier- zakończył.- Nie możesz wysłać kogoś innego?Skronie pulsowały mu bólem, pod powiekami drapał piasek, wszystko przez ten przeklętywiatr.Mnich pokręcił głową i wyszedł.Saint-Amant, zaniepokojony wieściami, ubrał się w oficjalny strój, który każdego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]